Modlitwa do Świętego Michała Archanioła w języku łacińskim powstała w 1886 roku.
"Pewnego poranka wielki papież Leon XIII zakończył Mszę świętą i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę świętą. [Leon XIII] wpatrywał się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na pytanie zadane przyciszonym głosem: „Czy Ojciec Święty czuje się dobrze? Może czegoś potrzebuje?”, odpowiedział: „Nic, nic.” Po upływie godziny kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał mu zapisany arkusz papieru i polecił wydrukować go oraz przesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy diecezji. Co on zawierał? Treść modlitwy, którą odmawiamy razem z ludem po zakończeniu Mszy Świętej, z prośbą skierowaną do Maryi i gorącym wołaniem do Księcia wojska niebieskiego, błagając, aby Bóg strącił szatana do piekła. W piśmie polecono także, aby tę modlitwę odmawiano na klęczkach.” [źródło: „Ephemerides Liturgicae” z 1955 roku, str. 58-59]
Cóż takiego ujrzał papież Leon? Z wypowiedzi, którymi dzielił się z otoczeniem, wynika jasno, że przedmiotem objawienia było sto najbliższych lat, podczas których panowanie szatana sięgnie szczytu i dotknie samego Kościoła.
Oryginalna modlitwa spisana została w języku łacińskim i rozesłana na cały świat.
Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio; contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus; supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae caelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute in infernum detrude. Amen
Pewnego dnia na jednym z kazań usłyszałam, że coś ciekawego stało się z tłumaczeniem tej modlitwy. Nie dość, że została przetłumaczona na wiele języków, to doczekała się różnych wersji tłumaczeniowych w obrębie każdego z nich!
Polskie tłumaczenie z łaciny (starsze):
Święty Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Niech go Bóg pogromić raczy, pokornie o to prosimy; a Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.
W języku polskim prosimy Świętego Michała Archanioła, żeby bronił nas w walce – w starszym tłumaczeniu z języka łacińskiego. W nowszym tłumaczeniu słowo „broń” zastąpiło słowo „wspomagaj”, tak czy inaczej główną siłą sprawczą jesteśmy my. To my chcemy walczyć. Ponoć w wielu językach ta siła sprawcza przerzucona została na samego Świętego Michała Archanioła. W Polsce obecnie bardziej popularne jest nowsze tłumaczenie modlitwy (główna różnica dotyczy słów broń - wspomagaj oraz zwrotów Książę wojska niebieskiego - Wodzu niebieskich zastępów), osobiście preferuję starsze tłumaczenie, bliższe jest łacińskiemu oryginałowi.
Zaczęłam zatem sprawdzać, jak modlitwę tę przetłumaczono na język niemiecki i angielski. W języku niemieckim trafiłam na całkiem spore zamieszanie. Zamiast „broń nas w walce” znalazłam „kämpfe für uns” czyli właśnie „walcz za nas”. Przy okazji trafiłam na ciekawy wywiad, w którym doczytałam, że te słowa zmieniono! W 1975 roku modlitwa brzmiała inaczej – bliżej jej było do polskiego tłumaczenia:
"Heiliger Erzengel Michael, steh' uns bei im Kampf! Gegen die Bosheit und Nachstellungen des Teufels sei Du unser Schutz. 'Gott gebiete ihm!', so bitten wir flehentlich. Du aber, Fürst der himmlischen Heerscharen, stoße den Satan und die anderen bösen Geister, die in der Welt umherschleichen, um die Seelen zu verderben, durch die Kraft Gottes hinab in die Hölle. Amen“.
I takimi słowami modlono się po każdej Mszy Świętej aż do 1964 roku, do Soboru Watykańskiego II, który zniósł tę modlitwę na końcu Mszy. Co więcej niemiecki badacz, który zajmuje głos w tym wywiadzie, Johann Evangelist Hafner, twierdzi, że tak jest lepiej, bo modlitwa ma wydźwięk apokaliptyczny, a sam Papież Leon XIII w swojej encyklice widział świat pogrążony w ciągłej walce z modernizmem, walce pomiędzy kościołem a wolnomularzami – czyli masonami (ciekawe słowo w języku niemieckim: Freimauern). W samym artykule przedstawiono modlitwę jako nieistotną w naszych czasach, może przydatną, gdy Ziemia wypadnie z orbity, uderzy w nią meteoryt etc.… W sumie to mało logiczny pomysł, bo jak już Ziemia wypadnie z orbity, na modlitwę będzie prawdopodobnie za późno… W każdym razie tenże artykuł pojawił się na dość popularnej niemieckiej katolickiej stornie katholisch.de…. Podlinkuję dla zainteresowanych 😊 Poza niuansami tłumaczeniowymi trudno mi zgodzić się z artykułem, ale link pozostawiam jako ciekawostkę i materiał leksykalny dla osób, zainteresowanych językiem niemieckim - TU.
W języku angielskim tłumaczenie modlitwy brzmi następująco:
"Saint Michael the Archangel, defend us in battle. Be our protection against the wickedness and snares of the devil; May God rebuke him, we humbly pray; And do thou, O Prince of the Heavenly Host, by the power of God, thrust into hell Satan and all evil spirits who wander through the world for the ruin of souls. Amen."
“Divine power” byłoby wierniejszym tłumaczeniem divina virtute niż “Power of God” ale nawet “power” nie oddaje łacińskiego virtu, co tak naprawdę oznacza coś bliższego „męskiej sile”, a nawet odwadze w ogniu lub odwadze w przeciwnościach losu. To dało mi niesamowicie do myślenia. Wyraz „siła” może faktycznie w każdym języku mieć inne konotacje semantyczne. Właśnie dlatego tak istotne jest, by wracać do źródła i zaglądać do łacińskich tekstów.
Końcówka modlitwy w języku angielskim jest trochę przygnębiająca. Ta modlitwa jest energicznym okrzykiem bojowym, a angielskie tłumaczenie kończy się obrazem klęski, czyli „ruiny dusz”. W języku łacińskim mamy obraz energicznego anioła-wojownika, który wrzuca szatana i jego demony do piekła. W języku angielskim zostaje nam obraz dusz, które popadają w zatracenie.
Mówi się, że tłumaczenie może być albo piękne, albo wierne. A ja myślę, że zawsze warto zaglądać do oryginału, bo tylko on w 100% oddaje intencję autora. Właśnie dlatego z przyjemnością sięgam po książeczkę do nabożeństwa „Duchem całym wielbię Pana” wydawnictwa 3DOM, bo znajduję tam modlitwy w języku łacińskim i ich polskie tłumaczenie.
Język łaciński jest językiem uniwersalnym, nie przynależy do żadnego narodu, nikogo nie faworyzuje. „W przeciwieństwie do innych języków łacina, niepoddana zmianom spowodowanym codziennym użyciem pewnego kolektywu w pełnym zawirowaniu historycznym, funkcjonuje w krystalicznej, czystej i zdefiniowanej przestrzeni. Modyfikacje semantyczne, których doświadczyła jako żywy język ludowy definitywnie się zakończyły; modyfikacje sensów spowodowane rozwojem doktrynalnym, polemiką i kontrowersjami, zostały już w zasadzie wyraźnie zidentyfikowane i nie wpływają perturbująco na prawowierne definicje doktrynalne. (…) Kościół, jako instytucja uniwersalna w przestrzeni i niezawodna w czasie potrzebuje nośnika językowego, który spoi kontakt pomiędzy środkiem, a jego promieniami, przeszłością, teraźniejszością i przyszłością; język, który w miarę upływu czasu wyraża prawdy krystaliczne, bez korupcji i pozostaje niedostępny dla szarganymi uczuciami niepokojów” [Cyt. za Roberto de Mattei. „Sobór Watykański II. Historia dotąd nieopowiedziana”, Ząbki 2012, s. 140-142].
Właśnie dlatego pokochałam łacinę...
Jeżeli uważasz, że ten wpis jest ciekawy, będzie mi bardzo miło, gdy dasz mi o tym znać w komentarzu pod postem! Dziękuję :)
PS Znajdziesz mnie również na Instagramie pod nazwą @mama_lingwistka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz