stycznia 18, 2022

Jean Raspail „Huzarzy” [recenzja]




„Pisarz jest kimś w rodzaju niechlujnego i chaotycznego ślusarza dźwigającego zdekompletowane klucze i zamki, wśród których z trudem znajduje czasem ten czy ów klucz otwierający ten czy inny zamek do duszy, serca, losu. Niektórym nie udaje się to nigdy, co nie przeszkadza im pisać”, to fragment rozpoczynający jedno opowiadań Jeana Raspaila, które autor określa mianem jemu najbliższych. „Złoty klucz” Raspaila otwiera drzwi do mojej duszy i porządkuje uczucia i myśli. Każde z jego opowiadań, zawartych w książce „Huzarzy” odkrywa przed czytelnikiem nowe drzwi, odsłania po trochu poglądy samego autora, wytrąca ze schematycznego myślenia, pozbawia sztucznych ram. Opowiadania nie tylko wiele mówią o samym pisarzu, ale również o społeczeństwie współczesnej Europy. Raspail z jednej strony odnosi się do Francuzów, jednak jego spostrzeżenia spokojnie możemy przełożyć na cały kontynent europejski, w tym na nasz rodzimy polski grunt. Słowa pisarza są bowiem wyjątkowo uniwersalne, spostrzeżenia trafne, a przedstawiane sytuacje bywają bardzo wizjonerskie. 


Tytuł „Huzarzy” odnosi się do grupy pisarzy, którzy protestowali przeciwko powojennej rzeczywistości francuskiej i obojętności Francuzów wobec grozy minionej wojny. 


Bohaterowie Raspaila, to ludzie wierni zasadom, świadomie dążący do celu, nawet za cenę własnego życia. Sam Raspail to pisarz, który ukrywa się za swoją twórczością, prawicowy i tradycjonalistyczny, prawdziwie wolny człowiek, który nie podporządkowuje się żadnej partii. W opowiadaniu „Przekazanie władzy” kreśli wizje posłusznego społeczeństwia: „Kiedy się żyje na koszt państwa, łatwo się człowiek przystosowuje” oraz polityków: „ważne osobistości wygłaszają błyskotliwe opinie, które natychmiast podchwyci prasa. Wokół ważnych osobistości gromadzi się tłum, bo w pewnych okolicznościach, by uchodzić za inteligentnego, należy się pokazywać w ich towarzystwie. Ważne osobistości nie są bynajmniej błaznami, ale pytiami, które na pytania odpowiadają żartem lub intelektualnym piruetem (…) Niektóre osobistości zawdzięczają temu wyjątkowemu talentowi karierę polityczną (…). Radzą sobie ani lepiej, ani gorzej niż inni, ale przynajmniej dostarczają towarzystwu rozrywki.” Tak wyglada demokratycznie wybierana władza, którą Raspail przedstawia jako pozę, sam jest rojalistą i trudno odmówić mu słuszności wielu tez i zwracaniu uwagi na słabe strony demokracji. W opowiadaniu padają uniwersalne prawdy dotyczące rządzenia państwem. Szczególną uwagę przykuwają  słowa Raspaila: „Historia czasem serwuje dania na tych samych talerzach, ale nigdy w tym samym żłobie”.


Niektóre fragmenty opowiadań czytałam wielokrotnie i sprawdzałam, kiedy były pisane (a pochodzą z 1982 r), mając wrażenie, że autor mówi o obecnych szalonych czasach, które gdyby nie były momentami przerażajace, to można by je uznać, za niezwykle ciekawe:


„Kontrola (…) jest dla naszych rodaków czymś zwyczajnym. To ciepełko, poczucie bezpieczeństwa, posłuszeństwo wspieranego i wdzięczność poddanego. Czy przyjdą tu Chińczycy, czy Niemcy (…) i w dowolnym języku wrzasną „dokumenty!” dowolnym tonem i spod dowolnego hełmu, zobaczysz jak nasi poczciwi Francuzi w te pędy się temu podporządkują, zachwyceni, że znaleźli się w dobrze znanej sytuacji”. Biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację Europy i jej „nową erę”, to cytat ten brzmi dość aktualnie, niestety…. 


Jeana Raspaila otacza niezwykła aura tajemniczości, jego poglądy określane są mianem „kontrowersyjnych”, przez liberałów nawet „niebezpiecznych” (trudno zatem o lepszą reklamę jego twórczości), jest bowiem tradycyjnym katolikiem, rojalistą i sprzeciwia się ślepemu podążaniu za tłumem: „We wszystkich krajach świata, gdy ludzie tworzą tłum, przestają nad sobą panować”, czytamy w jego opowiadaniu „In partibus infidelium”, które swoją droga jest podwójnie wstrząsające: tradycja katolicka bombardowana jest współcześnie wytartymi hasłami, takimi jak: tolerancja, przystosowanie się do wymogów współczesności, zdrowy rozsądek i przeciwstawiane wartościom ponadczasowym, jak wiara w Boga, prawdziwa istota Mszy Świętej, umiłowanie prawdy: Jego Ekscelencja Gautier udaje się do Zaroka, by w starej bazylice, pośród resztek kolumn, wsród pasących się osłów i kóz na miejscu, w którym stał ołtarz, odprawić Mszę Świętą i stać się prawdziwą ofiarą wściekłego muzułmańskiego tłumu… Jeszcze większe przerażenie obudziły we mnie przypisy francuskiego wydawcy, który słowa „Ite missa est” tłumaczy sędziwym wiekiem Jego Ekscelencji Gautiera, bo współcześnie księża mówią w tym miejscu coś w rodzaju „miłego weekendu” lub „dobrego dnia”. Jeśli weźmiemy pod uwagę obecną sytuację Francji i plany rekonstrukcji spalonej dwa lata temu Katedry Notre Dame oraz haniebne próby przerobienia jej na politycznie poprawny Disneyland, to mam wrażenie, że opowiadanie Raspaila może stać się również prorocze… 


A co u „Huzarach” mówi sam Raspail?

„Są tu teksty, na których szczególnie mi zależy. Niektóre z nich, jak Złoty klucz czy Ataulf, król Wizygotów są mi bardzo bliskie. Wiem, że moi czytelnicy tworzą coś w rodzaju wielkiej rodziny. Może będą szczęśliwi, mogąc mnie poznać w ten sposób nieco lepiej. Najbardziej lubię opowiadanie Bębny pośród śniegów, w którym książę G. bawi się moimi marzeniami z dzieciństwa. Także wśród śniegów rozgrywa się akcja Huzarów z Katlinki – po pięćdziesięciu latach odnajdują się tam zaginieni francuscy żołnierze. Dwa ostatnie opowiadania zawierają raczej refleksje nad współczesnością. Ubawiłem się setnie, pisząc Dziwną wyprawę…, bo fikcja jest najlepszym sposobem traktowania tematów drażliwych. Co się tyczy Przekazania władzy (moja wrodzona skromność trochę cierpi), nadal napawa mnie ono dumą i radością


Gorąco Was zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę. Opowiadania są dość krótkie, niezwykle wciągające, akcja jest wartka, nieprzewidywalna, wiele sentencji jest zawsze aktualnych. Cenię tego autora za niezłomne trwanie przy ponadczasowych wartościach. 


Z niezwykła przyjemnością chwycę po kolejne powieści Jeana Raspaila, takie jak: „Obóz Świętych”, czy „Pierścień Rybaka”.


Merci Monsieur Raspail…

Tak się cieszę, że Pana odkryłam…


Książkę „Huzarzy” wydało Wydawnictwo Dębogóra. Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz do recenzji.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz