„Jest jedna sztuka, największa, najtrudniejsza, najważniejsza, nieprzepłacona, jest nią SZTUKA WYCHOWANIA”. Mało kto niestety dba o tę sztukę, znają ją tylko ci, którzy sami odebrali dobre wychowanie, inni nie mają o niej pojęcia - tymi słowami rozpoczyna się niezwykle ciekawa książeczka o zasadach wychowania chrześcijańskiego ks. Józefa Stagraczyńskiego.
Wychowanie dziecka to długi i nieprzerwany proces, zarazem szereg wewnętrznych i niewidzialnych, tajemniczych wpływów, znacznie bardziej skomplikowanych niż jakiekolwiek procesy zachodzące w rozwoju roślin i zwierząt. A jednak każdy rodzic powinien potrafić regulować i kierować okolicznościami, mającymi wpływ na wychowanie dziecka. Trzeba się tylko bacznie przyglądać rozwojowi pociechy. Błogich owoców wychowania dziecka możemy jako rodzice doświadczyć wyłącznie „z Bogiem, podłóg woli Bożej pracując” i trzymając się porządku rozwoju dzieci, który nakierowany jest właśnie na Boga. Jeśli wychowamy dzieci bez Boga i nie dla Niego, to nie dość, że dzieci będą nieszczęśliwe na cała wieczność, to one ziemskim życiu tego prawdziwego szczęścia nie osiągną. Z jednej strony to takie oczywiste dla osoby wierzącej, z drugiej warte przypomnienia, bo przecież i wierzący musi się wciąż nawracać.
Kiedyś nie czytałam poradników dotyczących wychowania, uznając, że żadna książka i żadna cudza mądrość nie pomoże, bo to ja sama muszę czynnie wspierać dziecko, to ja muszę je wychowywać, a później wspierać w procesie wychowania. Od kiedy jednak sięgam po takie pozycje, czuję się silniejsza w podejmowanych decyzjach, a każda z decyzji chce opierać na Bogu. I o tym również traktuje niniejsza książeczka: „Wszystkie przepisy i poradniki wychowania jedno tylko mogą mieć na celu: rodziców i wychowawców pobudzać do własnego rozumnego myślenia”. Pobudzać do myślenia! To właśnie zadanie książek i za to je uwielbiam! Samo rozmyślanie i roztrząsanie wielu kwestii wymaga pracy, ale ta praca daje dobry owoc! Nasza dusza z wdzięcznością przyjmuje każdy tego rodzaju pokarm duchowy i „odwdzięcza sie uczuciem błogości i zadowolenia, a to uczucie to najszlachetniejszą rozkosz dla człowieka”.
Książeczka dzieli sie na trzy części. Traktuje:
- O wychowaniu człowieka w zgodzie z naturą
- O wychowaniu człowieka w Królestwie Bożym (wychowanie nadprzyrodzone)
- O wychowaniu na wolność chrześcijańską, czyli zespolenie doczesnego i wiekuistego przeznaczenia człowieka.
Autor podsłuchuje się barwnym staropolskim językiem, używa wielu ciekawych metafor i genialnych porównań. Znajduje wiele odniesień do wychowania człowieka w otaczającej nas naturze. Język jest żywy, opisy bardzo plastyczne, przez co książeczkę czyta się lekko i przyjemnie, mimo, że napisana została w 1901 roku!
Autor porównuje człowieka do zwierząt i roślin. Tłumaczy, dlaczego w przypadku dwóch pozostałych nie możemy mówić o wychowaniu a o tresurze bądź hodowli. Tymczasem dziecko potrzebuje wychowania od urodzenia i aż do śmierci uczy się w tzw. szkole życia, bo jest istotą wolną i myślącą, posiada wolną wolę. Przez wychowanie doskonali się w swojej wolności. Jaką więc potęgę i jaką odpowiedzialność włożył Bóg w ręce rodzica-wychowawcy!
Na czym więc ma polegać to dobre wychowanie? Autor udziela odpowiedzi: „Życie człowiecze świadome, wolne trzeba kształcić według dobrze obmyślonego planu i trzeba je od wszelkich niebezpieczeństw troskliwie ochraniać. Robić wszystko i wszystkiego używać, co się do istotnego rozwoju dziecięcia pod względem fizycznym i duchowym przyczynia, a unikać wszystkiego, wszystko usuwać, co by onemu rozwojowi szkodziło (…) Tylko ten potrafi dziecko należycie wychować, kto sam należyte odebrał wychowanie, albo przynajmniej stara się o swoje wychowanie. Ślepy gdy ślepego prowadzi, obaj wpadną w dół”
W książeczce piękne przedstawiony jest temat nauki i edukacji: „zadaniem szkoły jest kierowane zdrowym rozwojem umysłowym, pilnowanie, by ten naturalny rozwój mie doznawał przeszkód, lecz przeciwnie pomoc i wsparcie. Na pniu drzewa bądź na kamieniu można ciosać, łupać, obcinać dowolnie, można robić co się podoba; lecz w żywej organicznej istocie należy dopilnować naturalnego rozwoju i ten rozwój popierać. Ogrodnik musi wiedzieć, kiedy rośnie, gdzie rośnie i jak rośnie dana roślina. Byłby szaleńcem, gdyby np. z jarmużem chciał się obchodzić jak z chmielem, lub z różą tak jak z kapustą. Umysł dziecka stokroć wrażliwszy niż roślinka”.
Bardzo sobie cenię tę pozycję i będę do niej wielokrotnie powracać i dzielić się z Wami mądrością, która z niej płynie. Zachęcam również, byście samodzielnie po nią sięgali, by jak ten ogrodnik wspierać swoje latorośle najlepiej jak umiemy, zgodnie z ich warunkami. Każde dziecko jest inne i każdy rodzic zna je najlepiej na świecie. Sięgajmy zatem po dobre książki, by nasze dzieci wychować jak najlepiej i wspierać je na drodze wychowania do końca życia. Co więcej, byśmy i nad własnym wychowaniem pracowali, bo ono cały czas trwa i ustanie dopiero w chwili przejścia na drugą stronę życia.
Książeczka wydana nakładem Wydawnictwa Świętej Tradycji Gerardinum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz