Biblia to niewątpliwie najbardziej fascynująca księga świata. Choć w istocie słyszał o niej niemal każdy człowiek, to mało kto przeczytał w całości, a jeśli już przeczytał, to zapewne nie w językach oryginalnych. Zafascynowana językiem hebrajskim biblijnym chwyciłam za Księgę Rodzaju w wydaniu interlinearnym, a kiedy pojawiła się możliwość zrecenzowania książki prof. Majewskiego pt. „Tora”, wydanej nakładem Oficyny Wydawniczej Vocatio, nie wahałam się ani chwili - bardzo chciałam ją przeczytać właśnie w kontekście językowym i biblijnym.
Prof. Marcin Majewski to biblista, hebraista, dr hab. teologii, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Członek krajowych i międzynarodowych towarzystw biblijnych i filologicznych. Książka, której jest współautorem, jest zapisem rozmowy z Pawłem Biedziakiem, teologiem, filozofem, związanym ze środowiskiem ewangelicznym. Rozmowa jest niezwykle wciągająca, wręcz elektryzująca, padają przemyślane, ciekawe pytania i zwięzłe odpowiedzi prof. Majewskiego. Z książki bije pewien magnetyzm. Krótka forma nie przeszkadza, by przekazać czytelnikowi mnóstwo informacji. Choć tytuł kojarzy się bardziej z judaizmem, książka skierowana jest raczej do chrześcijan, uwzględnia nomenklaturę protestancką - tj. nie będzie tu wzmianki o Św. Pawle tylko o Pawle Apostole - to istotna informacja dla tradycyjnych katolików.
Tora, czyli pierwszych pięć ksiąg Starego Testamentu, to fundament zarówno dla judaizmu, jak i dla chrześcijaństwa. Nazwa pochodzi od greckiego słowa „Pentateuchos” czyli pięć zwojów, i odnosi się do ksiąg biblijnych, które Żydzi nazywają Torą. Jest to zwarta i kompozycyjnie samodzielna część ST, oczywiście warto ją czytać w kontekście innych ksiąg biblijnych.
Pierwszych pięć utworów Biblii nazywanych bywa Księgami Mojżeszowymi, nie tyle jednak ze względu na bezpośrednie autorstwo Mojżesza - choćby dlatego, że język hebrajski, jaki znamy z Biblii, dopiero raczkował w jego czasach - ile na Mojżeszową inspirację, patronat, korzenie tradycji przekazywanej najpierw ustnie, później fragmentami spisywanej, a ostatecznie redagowanej przez środowisko żydowskich kapłanów w czasie niewoli babilońskiej oraz po powrocie z niej do Jerozolimy, czyli w VI, V, IV wieku p.n.e.
W książce pada wiele ciekawych odniesień do języka hebrajskiego: Hebrajskie nazwy ksiąg Tory układają się w jedno przesłanie: Bereszit, Szemot, Wajikra, Bemidbar. Czyli: na początku, (ich) imiona, zawołał, na pustyni... Cały Pięcioksig zawiera pierwsze, a więc fundamentalne słowa Boga skierowane do Izraelitów na pustyni - to było dla mnie niczym odkrycie! Niesamowicie ciekawe i odkrywcze było dla mnie przesłanie Księgi Szemot (Księgi Wyjścia)! Trzeba bowiem dobrze znać panteon bogów egipskich, aby zobaczyć, dlaczego opis plag jest polemiką z mitami na ich temat:
„Jest to więc walka z bożkami, a nie z ludźmi. Zamiana wód Nilu w krew to wyraźne uderzenie w Oxyrysa, z którego ta rzeka miała wypływać. Pomór bydła to walka z Apisem, przed stawianym tradycyjnie w postaci byka. Każda kolejna plaga pokazuje, kto jest prawdziwym Bogiem, a kto wymyślonym bo kiem. Dziewiąta plaga - ciemność - to uderzenie w kluczowego egipskiego boga Amon-Re, czyli boga słońce. Plagi egipskie, bedąc w istocie zakwestionowaniem panteonu bogów egipskich, przecierają równocześnie Izraelitom drogę do wolności. Zatem poprzez plagi Bóg staje po stronie człowieka przeciwko złu i zniewoleniu”, znalazłam tu sporo interesujących informacji i teologicznych interpretacji.
Forma dialogu, która stała się szkieletem książki, była dla mnie zaproszeniem do rozmowy, z którego niejednokrotnie korzystałam podczas lektury. Często miałam wrażenie, że jestem trzecim głosem w dyskusji, że chcę coś dopowiedzieć, uzupełnić, o coś zapytać, czemuś zaprzeczyć, poddać pod wątpliwość, poprosić o rozwinięcie tematu, bo mam wrażenie, że za mało odnosi się do katolików, odwołać się do Katechizmu Kościoła Katolickiego, odnieść się do kwestii Jom Kippur - o jak bardzo mi brakowało informacji o sakramentach KK! W tym przypadku nie było nawet wzmianki o spowiedzi świętej. Dość powierzchownie potraktowano temat składania ofiary w Wajikra (Księdze Kapłańskiej), sprowadzając go do współcześnie popularnej ofiarności serca, a to przecież drzwi do największego skarbu Kościoła Katolickiego, by odnieść się do Ofiary Eucharystii. Prawdopodobnie konsekwencją byłaby znacznie dłuższa rozmowa i tym samym grubsza książka, a może byłaby to jakaś kość niezgody, a może wywiązałaby się niezwykle ciekawa i budująca dyskusja - niemniej jako katoliczce bardzo mi tego odniesienia brakowało. Dlatego właśnie byłam tym trzecim cichym, ale niezwykle zaangażowanym głosem. To właśnie zaleta tej książki - prowokuje czytelnika i konfrontuje z jego wiedzą religijną.
Cenię sobie tę rozmowę, bo uzupełniłam wiedzę, spojrzałam na pewne kwestie z zupełnie innej perspektywy, a najważniejsze jest to, że zmotywowałam się do ponownej, tym razem bardziej wnikliwej lektury pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu. Brakowało mi tego, że nie mogę uczestniczyć realnie w tej rozmowie, ale taka to już rola książki.
Nie jest to typowa publikacja, która patetyczno-naukowym stylem może zniechęcić czytelnika. Wręcz przeciwnie! Wciąga bez reszty i prowokuje do refleksji. Wytłuszczone pytania pozwalają na powrót do wielu poruszanych tematów, pozycję uzupełniają czarno-białe mapy. Gdybym miała krótko podsumować tę książkę, powiedziałabym, że jest zalążkiem kiełkującej ciekawości, miejscami intrygująco-fascynująca, momentami z dużym potencjałem do rozwinięcia tematu. 160 stron to bardzo niewiele na tak wiele treści.
Książka w tradycyjnie papierowej formie dostępna jest TU, bądź jako EBook - TU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz