Czyż te słowa nie są wyjątkowo aktualne, w obliczu zmian w globalnej polityce światowej oraz planowanych zmian w polskim systemie edukacji w ostatnim czasie? Cytat pochodzi z fascynującej książki pt. „Rewolucja Francuska a natura ludzka od wieku Oświecenia do Kodeksu Napoleona” Xaviera Martina, wyd. Andegavenum, niezwykle ciekawej pozycji, wręcz podręcznika akademickiego, w którym zaintrygował mnie fragment o ścisłej łączności sfery pedagogiki i polityki.
W czasach Oświecenia następuje triumf odmiennego przekonania, które otwarcie wyraża zamiar „zawłaszczenia umysłów dzieci, dzięki rozwojowi nauk".
Słynny genewski sensualista, Charles Bonnet, który podjął się zadania przebadania człowieka, mówił wręcz o „maszynie" ludzkiej, o „mechanizmie" serca, umysłu i ducha, a edukacja według niego nie jest niczym innym, jak tylko odpowiednim wyregulowaniem „maszyny obdarzonej zmysłami”, twierdził, że jest ona jakby „drugim narodzeniem się człowieka dzięki odciśnięciu na jego mózgu nowych determinacji".
Tak pisał na temat dzieciństwa: „Zawsze będę miał w pamięci, że jeśli jesteśmy maszynami, to przede wszystkim w tym właśnie okresie, i że mechanizmem tej maszyny, który należy nastawić, są zmysły". Dlatego doskonalenie edukacji widział w działaniu na zmysły!
Bonnet odsunął zatem edukację od jej celów, redukując ją do funkcjonalności.
Pisał, że dziecko stanowi „niewielką porcję materii zorganizowanej”, a zadanie jego nauczyciela sprowadza się właśnie do nadania mu „duszy, żeby tak powiedzieć”, bo „jego umysł, podobnie jak serce, jest w waszych rękach; jest to jednolita woskowa tabliczka, na której dosłownie wszystko można odcisnąć”. Tym samym „sprytne ręce" preceptora mają „ulepić uczniowi serce". Vauréal w kontekście polityki edukacyjnej mówi on o konieczności „sprytnego zarządzania” i życzył sobie, aby dziecko w wieku trzech lat było „przekazywane systemowi wychowania narodowego, na służbę przy ołtarzach ojczyzny, jako odpowiednio przygotowana glina, wymagająca łagodnej i dobroczynnej dłoni garncarza".
Te słowa zostały ogłoszone drukiem tylko dziesięć lat przed rokiem 1793, kiedy zapanował Wielki Terror. Zamysł edukacji w epoce Oświecenia był „ukierunkowany na seryjną produkcję obywateli odlanych w jednej i tej samej formie, co miało doprowadzić do ogólnej depersonalizacji i infantylizacji ludzkiej masy”. Tak jak Pan Bóg stworzył człowieka, tak filozofowie próbowali wytworzyć „koncepcję człowieka”. To dość fascynujące zagadnienie, gdy stajemy w obliczu niewątpliwej rewolucji obyczajowej, która, jak poprzedzające je rewolucja seksualna, czy rewolucja francuska budowana jest na rozwijanych nowych „koncepcjach” człowieka, tylko po to, by do tej koncepcji wytoczyć działa w imię walki o jego „prawa”. Fascynująca, wybitnie wartościowa lektura, skłaniająca do ciekawych refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz