Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dębogóra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dębogóra. Pokaż wszystkie posty
Kultura nowego pokolenia - do przemyślenia…

lutego 25, 2024

Kultura nowego pokolenia - do przemyślenia…


 „Chciałbym, aby gazeta adresowana była do ćwierćwykształconych; to znaczy do wielkiego nowego pokolenia, które jest wychowywane przez szkoły Zarządu, do młodych mężczyzn i kobiet, którzy potrafią tylko czytać, ale nie są zdolni do stałej uwagi. Ludzie tego rodzaju chcą czegoś, co zajmie ich w pociągach, autobusach i tramwajach. Chcą najlżejszych i najbardziej spienionych informacji - kawałków historii, kawałków opisów, kawałków skandali, kawałków żartów, kawałków statystyk, kawałków głupot. Czy nie mam racji? Wszystko musi być bardzo krótkie, najwyżej na dwa cale; ich uwaga nie jest w stanie utrzymać się dłużej niż dwa cale. Nawet pogawędka jest dla nich zbyt solidna; oni chcą pogaduszek”


… a potem wymyślono media społecznościowe, a jeszcze później rolki…


Fragment książki, którą czytam chyba czwarty raz (a wertuję setny), to „Upadek i odbudowa kultury chrześcijańskiej” Johna Seniora, wyd. Dębogóra - warto sięgnąć po tę lekturę. Na pełną recenzję zapraszam TU.

„Missa est. Msza święta panów Pasków” nadal się odprawia! [recenzja]

lutego 18, 2024

„Missa est. Msza święta panów Pasków” nadal się odprawia! [recenzja]





Czytając „Missa est. Msza Święta Panów Pasków” Jacka Kowalskiego miałam wrażenie pochłaniania narracji niby o przeszłości a jednak niezwykle ważnej w teraźniejszości.  Gdy myślę o tej lekturze, wracają do mnie słowa Romana Brandstaettera, który rzeczywistość nazywa ławicą czasu, w wręcz chwiejnym punktem obserwacyjnym zawieszonym między dwiema niewiadomymi: przeszłością i przyszłością. „To co minęło, jest tak samo płynne i zmienne jak to, co przyjdzie Rozbitkowie, leżący na brzegu uciekającego czasu, są zarazem jego owocem i ofiarą. Jak możemy zatem przywołać do życia przeszłość w jej właściwych proporcjach, skoro na równi z przyszłością nie posiada utrwalonego raz na zawsze oblicza?” Oblicze przeszłości zostało przepięknie namalowane słowem i obrazem w dziele Jacka Kowalskiego i skłania nas nieustannie do refleksji nad naszym osobistym stosunkiem do polskiej kultury, do świętości i do samego Boga, uświadamia, że liturgia łączy nas z przeszłością – z Męką Chrystusa, która uobecnia Jego ofiarę i łączy nas z pokoleniami, które w niej uczestniczyły. 





Trafiamy zatem na Mszę Świętą panów Pasków, czyli tę, w której od wieków uczestniczyli Sarmaci w świątyniach, w których dziś zbierają się polscy katolicy na nowej Mszy. Nie jest to lektura dla liturgistów, lecz gawęda, która pozwala wniknąć czytelnikowi z ciekawością w głąb liturgicznej materii. Książka ma wartość wielowymiarową, z jednej strony to cenne źródło wiedzy historycznej, z drugiej ta historia dzieje się również dziś, ta Msza Święta nadal po staremu się odprawia (tylko nie wszedzie) i nadal możemy jej słuchać w dawnym rycie rzymskim, tak jak nasi przodkowie. 






W książce przeczytacie o świątyniach: o tym jak traktowano budowlę Kościoła (przestrzeń sprawowania liturgii i symbolika) i o chwaleniu Boga podczas Mszy Świętej: od momentu kiedy ksiądz wchodzi do zakrystii, przebiera się w odpowiednie szaty, następnie wychodzi otoczony ministrantami i zastaje na ołtarzu – albo niesie ku niemu przybory potrzebne do sprawowania Mszy świętej; następnie modlitwy, czytania, poprzez kazanie, do Kanonu… 




Czytelnika zatrzymują szczególnie dwa momenty: jeden, w którym jest mowa o tym jak Kościół objawia się w literaturze – konkretnie w jednym ze staropolskich tekstów literackich, w którym mamy wizję niebiańskiej świątyni. Z drugiej strony mamy krótki dyskurs, czy rzeczywiście szlachta polska wyciągała szable podczas czytania Ewangelii - jesteście ciekawi? Zdradzę Wam tylko, że w pamiętnikach i najróżniejszych pismach pozaliturgicznych często wspominano o tym, że dawni Polacy niegdyś wyciągali szable – a wcześniej miecze – na czytanie Ewangelii. Ale czy było tak w rzeczywistości? 


Dzisiaj uczestnictwo w Mszy świętej kojarzy się niewątpliwie z aktywnością wiernych. Nawet w języku się to uwidacznia: dziś mówimy, że uczestniczymy w Mszy Świętej, kiedyś Mszy Świętej się słuchało. Czy tego rodzaju aktywność rzeczywiście konieczna jest do prawdziwego przeżywania liturgii? W XX wieku postawiono właśnie taką tezę i traktuje się ją jako słuszną. Jednak gdy spojrzymy na miedzioryty w książce, pokazujące kolejne etapy Mszy świętej, autorstwa ojca jezuity Tarasewicza, z lat 80. XVII wieku, dochodzimy do wniosku, że to są właśnie postawy katolika, uczestniczącego we Mszy. Każdy z etapów Mszy świętej służy przecież do rozważania jednego z etapów Męki Pańskiej. I widać na ilustracjach, jak wierni tę liturgię przeżywali, widać to skupienie i kontemplację.


Poza pięknymi rycinami w książce znajdziemy również piękne zdjęcia wnętrz kościołów.

Posłużono się tu zdjęciami Piotra Łysakowskiego, które ukazują wnętrze poznańskiej fary – dawnego kościoła jezuitów. To wybitna budowla, której wznoszenie zapoczątkował jeden z wybitnych polskich architektów, Bartłomiej Nataniel Wąsowski. Fara, to przykład rzymskiego baroku implementowanego w Polsce, na miarę europejską może nie jest gigantyczna, ale w naszej skali to jedna z najbardziej monumentalnych budowli. Stała się wizualnym tłem rozważań Jacka Kowalskiego.



„Missa est. Msza święta panów Pasków” to niewątpliwie ważna lektura dla nas Polaków. Nawet jeśli uczestniczycie w Mszach w nowym rycie, ustanowionych po Soborze Watykańskim II, warto przeczytać te lekturę, by uświadomić sobie, jaką drogę przeszła liturgia od czasów dawnych do dzisiejszych, by spojrzeć na Sarmatów oczami historyka sztuki, poety i pieśniarza a także tłumacza literatury starofrancuskiej prof. Jacka Kowalskiego, a nie oczami twórców Netflixa…


Dziś ze szczególną uwagą podchodzę do tej lektury, bo polska historia, literatura, słowem polska kultura jeszcze nigdy nie była tak zagrożona jak dzisiaj. „Nigdy” pisze z pełną świadomością, bo w czasach zaborów z polskością walczyli zaborcy, dziś zaborcą polskiej kultury, która przez wielki kształtowała polskie pokolenia staje się … Polak… Od nas zależy kształtowanie kolejnego pokolenia, od nas zależy, czy będzie to pokolenie Polaków, które nie ma problemu z określeniem własnej tożsamości narodowej, któremu nadal Bóg Honor i Ojczyzna nakład są miłe, czy też będzie to pokolenie xd lol z memami na sztandarze kształtowane przez karykaturalne i szkodliwe seriale Netflixa, puszczane w ramach nowej podstawy programowej… Przyszłość naszych dzieci w rękach Bożych, w rękach naszych i w naszych biblioteczkach!


Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Dębogóra






„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!

lutego 09, 2024

„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!


Co Bóg złączył” to wspaniały esej o miłości, który pozwala „ludziom dobrej woli” zrozumieć, jakie wyżyny osiągnąć może prawdziwa miłość kobiety i mężczyzny. 


Szalenie spodobała mi się postać samego autora niniejszej publikacji: 


„23-letni młody człowiek, zewnętrznie niczym, poza gwałtownością, nie wyróżniający się od milionów innych, zostaje ogarnięty niezwykłą, niespotykaną, bezinteresowną miłością do wiedzy: „opanowało mnie, wspomina, rodzaj libido sciendi, gorączki poznania”. Korzystając z księgozbioru sąsiadów, pochłania wiedzę. Studiuje filozofię, języki, matematykę, teologię aż do stanu chwilowego przesycenia. Na dłuższa metę nie zawiedzie się jednak - wiedza przyniesie mu radość i równowagę ducha na całe życie. Co więcej - wróci mu wiarę. Wraz z nim nawraca się jego ojciec. Lektura św. Tomasza z Akwinu dopełnia procesu nawrócenia, „odpowiadając - jak pisze Thibon - w pełni moim wymaganiom intelektualnym harmonijnych zaślubin łaski i natury. To dzięki poznaniu otworzyłem się na Boga”. Tak właśnie zrodził się Thibon! Poeta, filozof, moralista, jedna z nietuzinkowych postaci życia umysłowego XX wieku. Ta postać jest dla mnie o tyle niesamowita, że ten człowiek nie ma żadnego dyplomu! Nie pozawala się jednak nazywać samoukiem, bo „książki są najlepszym nauczycielem”. Ten niesamowity umysł pochłaniał dzieła Platona, Seneki, Tomasza, św. Jana od Krzyża, Dantego i Nietzschego w oryginale!!! Mimo braku dyplomu, zostaje przyjęty z otwartymi ramionami do środowiska intelektualistów i czuje się w nim wybornie. W wieku czterdziestu lat, po doświadczeniach wielkiej miłości i bólu po stracie kochanych osób pisze dwie książki, w tym właśnie esej o miłości „Co Bóg złączył”. 


Czymże jest ideał miłości?


„Ofiarowywać się innej istocie, kochać ją pomimo jej nicości, z powodu jej nicości - kochać ją miłością mocniejszą i czystszą niż pragnienie szczęścia, to nie jest możliwe, o ile miłość ludzka nie złączy się i nie stopi z miłością wiekuistą”


W eseju Thibon zawarł cztery szkice, które dotyczą zależności między życiem a duchem, miłością zmysłową a miłością duchową, rozpatruje małżeństwo pod kątem złączenia się dwóch osób i dwóch egzystencji i opisuje próby i oczyszczenia miłości. W drugiej części książki znajdziecie aforyzmy dotyczące kwestii podejmowanych w książce. 



Jaki był cel napisania tego eseju? Thibon pisze: „Jedynym moim celem, przy publikowaniu tych stron, jest dopomożenie kilku duszom dobrej woli, by nie dzieliły tego, co Bóg złączył. Po to jednak najważniejsze jest zrozumienie, że nawet w porządku jak najbardziej doczesnym niemożliwa jest taka pełnia człowieczeństwa, której Bóg nie byłby duszą i centrum”


Książka pomaga powrócić do spójnej wizji świata. Nie odkryjecie tu niczego nowego, żadnego nowego systemu, żadnej nowej doktryny, może nie zrozumiecie dzięki tej lekturze absolutnie wszystkiego w pełni, ale uzmysłowicie sobie korzenie pewnych zjawisk, działanie mechanizmów i kilka fundamentalnych praw, by miłość w sobie zrodzić, obronić ją i doskonalić. To twardo realistyczna książka, bo nie ma dziś pojęcia bardziej rozmytego, przekłamanego, wręcz zmanipulowanego niż właśnie miłość! Miłości bowiem nie można mylić z zakochaniem, które może być najwyżej jej świtem. Miłość, o której mowa, jest uczuciem dojrzałym:„Najpierw kochałem w tobie twe bogactwo. Potem tak drogie było mi Twe ubóstwo. Dziś miłuję ciebie”. Książka napisana jest językiem poetyckim, niebiańsko pięknym, a jednocześnie mocno ściągającym na ziemię: „rodzi się ona [miłość] z wewnętrznej pełni i z podziemnego wysiłku. Jak rzeka rozszerza się i wzmacnia w swym biegu: wszystkie przypadki - wszystkie radości, a nade wszystko wszelkie łzy - przecinające jej bieg są dla niej dopływami…”. Tematem książki jest bowiem ukazanie nieuchronnego okresu próby prawdziwej miłości kobiety i mężczyzny, po której miłość albo umiera, albo zostaje oczyszczona i przeistacza się w „magnus amor - połączenie upojenia i bezpieczeństwa”. Nie znajdziecie tu dobrych rad autora, bo nie jest to żaden podręcznik. Thibon jest świadom trudności i wielu problemów, z którymi stykają się małżonkowie. Autor „mówi o tym, co wielu z nas nosi w sobie, co jest najistotniejsze do życia, ale co jest ogromnie trudne do jasnego pojęcia, a jeszcze trudniejsze do wyrażenia w słowach” 


Do napisania tej książki potrzebny był niewątpliwie dar miłości, mądrości i słowa, oraz najważniejszy… dar wiary i łaska poszukiwania Boga. Dla wszystkich, którzy lubią świadectwa: to świadectwo Gustawa Thibon, cenne, a nawet bezcenne dla osób wierzących! 


Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Dębogóra. Oby więcej tak wspaniałych książek na polskim rynku!


 

„Wandea - zwycięstwo albo śmierć” [recenzja filmu]

stycznia 15, 2024

„Wandea - zwycięstwo albo śmierć” [recenzja filmu]

 


„Wandea jest raną, która niesie chwałę”

Victor Hugo


„Daleko mi do świętego, ale do piekła nie pójdę, ja z piekła przychodzę… Zrobili z Wandei piekło…” tymi słowami rozpoczyna się film, który wstrząsa, budzi i buduje świadomość historyczną. François Athanase de Charette to 30 letni oficer dawnej Królewskiej Marynarki Wojennej. „Athanase” zwracają się do niego inni bohaterowie w filmie. Cóż za imię! Św. Atanazy jest zapewnie nieprzypadkowym patronem człowieka, który staje na czele powstania przeciwko rewolucji francuskiej. Początkowo niechętny oficer (nazywa powstańców bandą oraczy, którzy zostaną szybko pokonani) staje się świetnym strategiem wojskowym i niezwykle charyzmatycznym przywódcą armii powstańczej! 


❤️„Rewolucja wywróciła moje życie do góry nogami i nie czeka mnie żadna przyszłość” mówi Athanase o terrorze rewolucji.


❤️„W mojej rodzinie podatek od krwi płacimy od wieków. To obowiązek i zaszczyt”


Początkowo rewolucja obiecuje lepszy świat. Każdy mówi tylko o wolności i równości. Po pięknych obietnicach rewolucja zaczyna się odgrażać. Ścigani są księża, którzy nie chcą przysięgać wierności konstytucji. Muszą po kryjomu odprawiać Mszę. Charette bezsilnie patrzy, jak upada świat. Król Ludwik XVI zostaje ścięty, rewolucjoniści potrzebują mięsa armatniego na wszystkich frontach i to staje się iskra zapalną…


W marcu 1793 roku lud francuski z Wandei mówi „dość”. Wybucha powstanie, stworzona zostaje Armia Katolicka i Królewska, a na jej sztandarach widnieje Najświętsze Serce Pana Jezusa…


Ostrze gilotyny zabija najsłabszych: starców, kobiety i dzieci… Loara staje się topieliskiem bliskich powstańców. Matki żegnają dzieci, mężczyzn przybija się do drzwi stodoły, kobiety są gwałcone i podcina się im gardła, dzieci zabija się w łonie matek… potworność… to mało powiedziane… wszędzie jest śmierć… Ci, którzy przeżywają, przyłączają się do walki. Wandea podnosi się z popiołów… powstańcy stają do walki! 


❤️„Przyjaciele, jesteśmy ostatnimi bastionami tysiącletniego królestwa a przeciwko nam wieje burza historii”


❤️„Możemy ich pokonać, bo nasza sprawa jest słuszna, a wasze serca czyste. Jeśli uciekniecie, wszystko będzie stracone. Stajemy dziś do walki razem, bo jesteśmy rodziną. Przyświeca nam ten sam cel, razem jesteśmy nieśmiertelni”


❤️„Zamiast wykorzystywać przewagę dzielimy siły w momencie, w którym możemy zmienić bieg historii … i słono za to zapłacimy”


200 tys ludzi poniosło śmierć w wojnie wandejskiej. 40 tys Wandejczyków straciło życie, walcząc dla Boga i dla króla… zwycięstwo albo śmierć… 


W 1984 r. Jan Paweł II beatyfikował 99 męczenników wandejskich z Angers zamordowanych z nienawiści do wiary…


Gdy zapytacie Google, jakie zmiany przyniosła rewolucja Francji i Europie, otrzymacie odpowiedź, że w wyniku rewolucji raz na zawsze zlikwidowano ustrój feudalny, a Francja stała się republiką. Wszyscy obywatele otrzymali gwarancję równości wobec prawa, zaczęto również poważnie podchodzić do kwestii oświaty czy opieki społecznej. Milutko, prawda? Gdy władzę w III Rzeszy zdobywał Adolf Hilter, niemieccy obywatele byli karmieni  informacjami o nowoczesności, rozumianej jako rozwój techniki, medycyny, czy ekologii. Nazim nie był reklamowany mordowaniem Żydów i Cyganów, postulował natomiast budowę autostrad, walkę z paleniem papierosów, przesiewowe badania pod kątem diagnostyki raka piersi czy tworzenie ogólnopaństwowej polityki ochrony przyrody. 


Zło od wieków ubiera się w szaty dobra z marketingowych względów.


Wandea stała się symbolem sprzeciwu wobec bestialskiej rewolucji, która wynaturzyła piękne pojęcia i rozpętała piekło w imię wolności, równości i braterstwa. 350 lat póżniej można śmiało stwierdzić, że ogień sprzeciwu wobec rewolucji wciąż płonie… sprzeciwu wobec rewolucji kulturowej, która otwarcie promuje cywilizacje śmierci, postuluje równość grzechu względem cnoty, uderza w rodzinę, niszczy kobiecość, deprawuje dzieci i żąda błogosławieństwa dla grzechu. Duchowa walka trwa, „Wandejczycy nie zapominają”… , a na piersi noszą zawsze Najświętsze Serce Jezusa…


Niezwykle ujęła mnie znakomita gra aktorska, przez cały film towarzyszyły mi niesamowite emocje i silne wzruszenie. Widzowie otrzymują dużą dawkę wiedzy historycznej, szalenie mocne wrażenie robą fragmenty, które przypominają sen na jawie - świat nadprzyrodzony spotyka się z rzeczywistym - to budzi wiele przemyśleń. Jedno z wypowiedzianych w filmie zdań wciąż dźwięczy mi w uszach: „Oddajcie nam naszych księży” i naszą Mszę…


Ten film zrobił na mnie potężne wrażenie, zostawię Wam kilka pięknych cytatów. Całym sercem zachęcam, byście udali sie na niego do kin, jeśli tylko macie taką możliwość.


❤️„Wandeiczycy nie zapominają”


❤️„Jaki jest sens życia w hańbie?”


❤️„Oficer marynarki nie rezygnuje z honoru bycia celem”


❤️„Tej walki nie da się zakończyć, będzie płonęła jak płomień przez kolejne stulecia”


❤️„Co po nas zostanie…? Być może to tu zaczyna się nasza historia…”


I cytat z ostatniej egzekucji…:


❤️„Celuj w serce. Tam celuje się w odważnego człowieka”




„Tarsycjuszek” czyli przepiękny Mszalik dla dzieci!

kwietnia 30, 2023

„Tarsycjuszek” czyli przepiękny Mszalik dla dzieci!




Od kilku dni w naszym domu gości „Tarsycjuszek” od Wydawnictwa Debogora. Wspaniały Mszalik, który synek zabierze dziś na Mszę Św. Najpierw słowem wstępu chciałabym Wam opowiedzieć, kim był Tarsycjuszek! Jestem to winna temu wspaniałemu chłopcu i Wam drodzy Rodzice, którym sam Bóg powierzył na wychowanie Wasze pociechy. Tego wspaniałego chłopca znam z książki Zofii Eltz od Wydawnictwo Na Jej Głowie:  „U stóp ołtarza klęczał ministrant. Papież znał go dobrze. Mały, może dziesięcioletni człowieczek nazywał się Tarcyzjusz, oczy miał czarne jak smoła i kędzierzawą główkę. Był pastuszkiem, a zarazem najzręczniejszym i najśmielszym wspinaczem z całej wsi. Jakże lśniły jego białe zęby, gdy się śmiał z całego serca! Ale w kościele umiał klęczeć przed ołtarzem jak posąg. Do Najświętszej Ofiary służył z większym przejęciem i powagą od innych. A gdy przystępował do Komunii Świętej, oczy jego błyszczały jak gwiazdy. Papież miał z niego prawdziwą pociechę.


Czyżby jemu powierzyć wzniosłą misję? - Pójdź tu, Tarcyzjuszu - rozkazał namiestnik

Chrystusa.

Zdumiony malec usłuchał szybko i ukląkł u stóp starca.

Czy potrafiłbyś dla Zbawiciela naszego słuchać, milczeć, śpieszyć, znieść wszystko, może nawet śmierć? zapytał papież poważnie. Chłopak spojrzał radośnie w górę.


- Sądzę, że tak, Ojcze Święty, bo kocham Dzieciątko Boże więcej niż wszystko inne na świecie” fragment „Godziny Anielskiej - opowiadań o świętych”


Tarsycjuszek wolał zginąć z rąk wrogiego chrześcijanom i rozszalałego tłumu mieszkańców Rzymu, niż oddać niesiony pod płaszczem Najświętszy Sakrament. 




Dziś Tarsycjuszek jak najcenniejszy skarb przenosi pod swym płaszczem tajemnice Najświętszej Ofiary. Ma je przekazać Waszym Dzieciom! Mszalik ilustrowany wydany przez Wydawnictwo Dębogóra adresowany jest do dzieci w wieku 4-7 lat, uczęszczających na Msze Święte w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Nie ukrywam, że najpierw sama odkryłam tę Mszę Świętą i poczułam się, jakbym odnalazła biologicznych rodziców. Potrzebowałam chwili, by zabrać na tę Mszę moje dzieci, dziś żałuję każdej straconej możliwości. Z tym Mszalikiem cała Msza Święta stanie się dla Waszych Dzieci mniej tajemnicza. Warto poświecić w domu czas na przeczytanie tej krótkiej książeczki, żeby dziecko podczas Mszy Świętej mogło odnaleźć te same fragmenty. Jest to zdecydowanie najlepsza książeczka, wyjaśniająca dziecku, czym jest Msza Święta, nie sprowadza jej do uczty, pokazuje Chrystusa, jest taka prawdziwa. To słowo najlepiej ją oddaje: prawdziwa! Z tym Mszalikiem niewidzialny świat staje się widzialny. Jestem przekonana, że będzie pomocny również dla wielu dorosłych, którzy nigdy nie uczestniczyli w Mszy Świętej w dawnym rycie rzymskim. Książeczka zachwyca grafiką. Opisy są zwięzłe, odnoszą się bezpośrednio do ilustracji. Książeczkę polecam absolutnie wszystkim katolikom!


AMDG +