Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wychowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wychowanie. Pokaż wszystkie posty
Jadwiga Zamoyska o celu wychowania

marca 21, 2024

Jadwiga Zamoyska o celu wychowania

 

„Trzeba umartwienia, aby tak się trzymać, tak się zachowywać, jak się tego od wychowanków swoich żąda; potrzeba umartwienia, by to tylko mówić, co mówić wypada tylko do tych i przed tymi co słyszeć powinni, i to we właściwej chwili, we właściwy sposób i we właściwych słowach. Trzeba umartwienia, ażeby się wiernie trzymać rozkładu zajęć, czasu, godzin, ze względu na wychowanie ustanowionego. Trzeba umartwienia, ażeby przestrzegać sprawiedliwości i gdzie jest dzieci kilkoro, zawsze wszystkim okazywać równą miłość, równą pieczołowitość (…)

Rodzicom trzeba z ofiarą samych siebie, w pocie czoła, pracować nad wychowaniem dzieci, póki na to czas, jeżeli nie chcą we łzach, po czasie, zbierać owoców swojej nieoględności. Pismo św. mówi, że niewiasty zbawione będą przez rodzenie dziatek, ale nie tych, którym dały życie doczesne, tylko tych, którym zabezpieczyły życie wieczne”

to właśnie jest celem wychowania: ZBAWIENIE 💞

reportantes finem fidei vestrae salutem animarum - osiągając cel wiary waszej, zbawienie dusz 1P 1,9 (Biblia Wujka)

Celem wychowania jest wyrobić sąd, sumienie i wolę, a to nie wytwarzając około dzieci sztucznych i niewolniczych warunków życia, ale dając im od maleństwa dobre przywyknienia, ucząc je czynić w każdej chwili, co na tę chwilę przypada, i to w sposób właściwy. Sprawiedliwie mówi przysłowie, że przywyknienia stanowią drugą naturę. A i tu trzymać się trzeba porządku Bożego, wykształcając porządek, prawość charakteru, odwagę i inne zalety przyrodzone, zanim się kształcić zacznie cnoty chrześcijańskie, nadprzyrodzone. Podwójnie ważną rzeczą trzymać się tego porządku względem ludzi poza wiarą chrześcijańską wychowanych. Cnoty chrześcijańskie nie przyjmą się w duszach, którym braknie podstawy cnót naturalnych”.

Gdybym miała wybrać jedną, najwspanialszą książkę Jadwigi Zamoyskiej, było by nią dzieło „O wychowaniu” - tyle mam jeszcze do przepracowania… Dziękuję Jadwigo! 


Generałowa Zamoyska o zazdrości

marca 13, 2024

Generałowa Zamoyska o zazdrości


„Zazdrość, jak pycha…(…) Ileż to zacnych przedsięwzięć upada, pokonanych zazdrością ludzi, którzy nie znoszą pochwał, uznania, popularności, kiedy te nie wyłącznie do nich i do ich grona się odnoszą. Ileż to razy najpożyteczniejsze, najrozmaitsze wnioski upadają, bo jakiś zazdrośnik boi się z nich chluby dla tych, co je postanowili.

Najwierniejsi słudzy Boga i ojczyzny tracą czasami możność służenia dobrej sprawie, bo ich praca, ofiarność, poświęcenie, stają się „solą w oku” tym, co nie znoszą uroku cudzej cnoty, zdolności, a choćby tylko cudzego powodzenia. 

Zazdrość zaszczepia zatrute żądło podejrzliwości ku ludziom zacnie pracującym; w każdym ich czynie wykazuje nikczemne pobudki, w ich ofiarności osobiste korzyści, w poświęceniu „prywatę”, w oszczędności skąpstwo, w sprawiedliwości okrucieństwo, w miłosierdziu wyrachowanie”

Zazdrość niszczy ludzi. Niszczy tych, którzy zazdroszczą i tych, którym się zazdrości. Ze wszystkich okrutnych ludzkich cech najbardziej boję się właśnie zazdrości… 

Generałowa pisze dalej, że „Katechizm uczy, że „zazdrość rodzi niewdzięczność, szemranie, bluźnierstwa, obmowy, zaślepienie, potwarze, nienawiść, mściwość, podstęp, zdradę, prześladowania, zabójstwa. (…) Zazdrość odnosi się głównie do wszelkiego rodzaju korzyści w porządku umysłowym i moralnym: do szacunku, poważania, miłości, do zdolności, talentów, nawet cnoty”

PAMIETAJMY, że: 

„człowiek zawsze, prędzej czy później, zbiera owoc swojej pracy, nie dziś, to jutro lub pojutrze, jeżeli nie jutro ani pojutrze, to pod koniec życia, jeżeli nie za życia, to po śmierci, jeżeli nie na ziemi, to w niebie. Tak chrześcijanin wierzyć powinien i to mu powinno wystarczyć”.



#środyzzamoyską #zamoyska #generałowa #jadwigazamoyska #jadwiga #kochamzamoyską 

„Wielki Dzień się zbliża!” Książeczki przygotowujące do I Spowiedzi św. i I Komunii Św.

marca 05, 2024

„Wielki Dzień się zbliża!” Książeczki przygotowujące do I Spowiedzi św. i I Komunii Św.


„Nie ma społeczeństwa bez religii; nie ma religii bez religijnego wychowania; nie ma religijnego dobrego wychowania bez dobrej pierwszej Komunii św., która jest aktem podstawowym tegoż wychowania” 

Ks. Bp Gaume


Dziś chciałabym Wam pokazać pięć cennych książeczek, które stanowią owocną lekturę w katolickim wychowaniu dzieci oraz w przygotowaniu do Sakramentu I Spowiedzi i I Komunii Św.

Listy do dzieci pobożnego kapłana ks. Bp Gaume „Wielki dzień się zbliża” to książeczka wydana w 1901 roku. Dzięki Wydawnictwu Świętej Tradycji Gerardinum możemy dziś czytać to dziełko w reprincie! Składa się ono z 19 listów napisanych do dzieci i jej celem jest przygotowanie ich do I Komunii Św. 


Listy zawierają krótkie omówienie dobrej Spowiedzi świętej, przestrogę, by do Komunii przystępować wyłącznie w stanie łaski uświęcającej (nigdy w grzechu ciężkim), zachętę do nauki katechizmu. Dziecko dowie się o trzech kłamstwach, których używa szatan, żeby sprawić, by pierwsza Spowiedź i Komunia były złe. Dziecko zostanie zachęcone do duchowego wzrostu i do różnych ćwiczeń duchowych, które pomogą dobrze przeżyć I Komunię Św. 


Książka świetna dla dzieci w każdym wieku i dla ich rodziców! Dzieci starsze mogą odczytywać listy samodzielnie, młodszym można je zwyczajnie opowiedzieć. Bardzo dobra lektura przygotowująca do I Komunii Św. Bardzo mi się podoba w starych książkach to rozróżnienie na świat i życie wieczne. To są częste nasze wybory. Dzieci jako ludzie noszą świat we własnym sercu: „Jako dzieci Adama mają w sobie samych zarodek zgubnych skłonności, jakie są prawidłem mnóstwa osób, stanowiących to, co zwykle nazywamy światem”. Kapłan prosi rodziców: „Mówcie dzieciom o niebie, dosyć jest ludzi mówiących o świecie, mówcie o obowiązkach, bo wielu dziś krzyczy tylko o prawach”, trzeba mówić dzieciom, że u stóp ołtarza są między życiem a śmiercią i od Komunii św. zależy ich szczęście lub nieszczęście na ziemi i w wieczności. Każdy list kończy się słowami: „Bądźcie zdrowe, kochane dzieci. Wielki dzień się zbliża!…”


„Z niedbałości rodziców o chrześcijańskie wychowanie dzieci, a zwłaszcza z lekceważenia ich pierwszej Komunii św., pochodzi wszystko zło, które nad nami ciąży, a nawet to, jakie nam grozi”



Przygotowanie do pierwszej Spowiedzi zawarte w 24-ech katechezach” ks. Władysława Sarny to reprint wydania z 1894 r. 24 lekcje zawierają główne prawy wiary, informacje czym jest Sakrament Pokuty, jak się zachowac podczas modlitwy, omówione są tu wszytskie części Różańca, świetne dziełko z angażującym dziecko pytaniami przyda się każdemu rodzicowi w wychowaniu dzieci. 


Zostawię Wam fragment:


„O celu człowieka. Wiecie kochane dzieci, że wszystko co jest na świecie jest na coś, że do czegoś służy. Wy same często pytacie waszych tatusiów lub mamusie, na co to jest? Wiecie, że kościół na to, aby się w nim modlić, że dom na to, aby w nim mieszkać, nóż na to, aby nim krajać, koń na to, aby ciągnął wozy i robił w roli, krowa na to, aby dawała mleko. Otóż widzicie kochane dzieci, że wszystko, co jest na świecie, jest na coś. To, na co jest jakaś rzecz, nazywamy celem tej rzeczy. Otóż każda rzecz ma jakiś cel, jakieś przeznaczenie, dla którego Pan Bóg tę rzecz stworzył. (…) Pan Bóg stworzył nas ta tym świecie, abyśmy Pana Boga znali, kochali, Jemu służyli, a potem do Nieba się dostali. (…) Pana Boga znać, znaczy wiedzieć, kto jest Pan Bóg, jaki jest Pan Bóg i co dla nas uczynił”



Kolejna pozycja bardzo przydatna w przygotowaniu dzieci, to dziełko: „Czcij ojca twego i matkę twoją. O Piotrusiu” ojca Benedykta Pysza.


To niesamowicie ważna książeczka, która przywraca dziś właściwy sens posłuszeństwa dzieci wobec rodziców, które jest nie tylko prawem Bożym, ale również prawem natury. Dzieci dowiadują się, dlaczego należy słuchać, kochać i szanować rodziców oraz jaka czeka ich za to nagroda. 


W opowiadaniu „O Piotrusiu” poznajemy chłopca, który codzienną Komunią św. nawraca swojego tatusia, który od 20 lat nie był u Spowiedzi świętej. 


Bardzo pożyteczna lektura dla każdego dziecka i każdego rodzica. Może być wspaniałym upominkiem (zamiast czekolady) nie tylko dla tego, kto przygotowuje się do I Komunii.



Fascynującą pozycją jest również „Złota książeczka dla dzieci. O czwartem Przykazaniu Bożem to jest o czci rodziców i starszych osób” Józefa Chociszewskiego.


Znajdziecie tu piękne przykłady wypełniania IV Przykazania, historie o czci rodziców, krewnych, księży, nauczycieli, opiekunów, ogólnie osób starszych. Przykłady są zaczerpnięte z życia papieży, biskupów, kapłanów, cesarzy, królów a nawet pogan, bo szacunek wobec rodziców jest także prawem naturalnym. Znajdziemy tu historię sierotki Jadwisi, przeczytamy o korzyściach płynących dla dziecka z posłuszeństwa. Na koniec przeczytacie krótki żywot św. Zyty i św. Serafiona, perską opowieść o miłości córki oraz wierszyki dla dzieci. 


IV Przykazanie jest dla naszego społeczeństwa niewątpliwie niezwykle ważne, gwarantuje stary, stały ład społeczny.







Ostatnia pozycja to „
Przygotowanie do I Spowiedzi i I Komunii Św. Nauka Boża. Katechizm rzymsko-katolicki dla dzieci” ks. Kalinowskiego i ks. Domańskiego - wspaniała książeczka, która zbiera całą potrzebną wiedzę, posłuży również dzieciom jako przygotowanie do Bierzmowania. 



Znajdziecie tu: Historię Świętą, rozpoczynającą się od stworzenia świata, poprzez upa
dek Aniołów, stworzenie pierwszych ludzi, przeplatane z naukami omawiającymi tematy takie jak grzech pierworodny, Trójca Przenajświętsza, zabójstwo Abla, grzechy główne, potop, historie Abrahama, Józefa, Mojżesza… 





Książka odpowiada na pytania o Kościół, o łaskę uświęcającą, wyjaśnia czym jest łaska uczynkowa, czym jest Przykazanie Boskie, omawia Przykazania Boże, kościelne, dwa Przykazania miłości, cnoty główne, Sakrament Pokuty, rachunek sumienia z jego pięcioma warunkami, Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej, wskazuje, jakie uczucia należy wzbudzać przed i podczas przyjęcia Komunii Św., omawia duchową Komunię Św., częstą Komunię Św., Bierzmowanie. Zawiera odnowienie ślubów Chrztu Św. 




I jako ciekawostka posłuży Wam tabelka wykazująca różnice w cechach człowieka przed popełnieniem grzechu pierworodnego oraz po grzechu pierworodnym.


To taka książka, którą trzeba czytać wielokrotnie, żeby wręcz znać ją na pamięć! Jestem przekonana, że wiele pożytku wypłynie z tej lektury -  nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale również dla dorosłych.


Wszystkie te pozycje posłużą całej rodzinie. W kilku z nich wynotowałam takie zdanie, żeby przeczytać te lektury jeszcze raz, rok po przystąpieniu do I Komunii Św. To są takie treści, które przez całe życie należy sobie przypominać i powtarzać, bo one jednocześnie pokazują nam właściwy kierunek naszej egzystencji, wskazując na wieczność.


Do tej listy na pewno dodałabym Katechizm obrazkowy dla dzieci 



i/lub Katechizm Większy ks. Gadowskiego dla starszych dzieci również Wyd. Gerardinum, o których pisałam we wsześniejszych postach.

 


To w takim sporym skrócie - mam nadzieję, że ten post będzie dla Was pomocny w dobrze lektury przed I Komunią Św. i ogólnie w życiu duchowym Waszych dzieci, bo treści te są ponadczasowe, konkretne, katolickie. Warto mieć pod ręką dobre książki dla dzieci.





Jak św. Joanna de Chantal wychowywała swoje dzieci?

maja 07, 2023

Jak św. Joanna de Chantal wychowywała swoje dzieci?

 


„Obowiązkiem jest, żebyśmy dążyli do doskonałości, i żebyśmy używali środków do udoskonalenia się, a do tego potrzeba mieć wolę stałą i mocną, jak to już mówiłem, używania wszystkich środków właściwych do udoskonalenia się według powołania” czytamy w „Rozmowach duchowych św. Franciszka Salezego”. Powołanie do małżeństwa i macierzyństwa stawia zatem przed nami wymagania i dostarcza jednocześnie wszelkich środków do osiągnięcia świętości. Niestety żadna droga do świętości nie jest prosta, a przeszkody na niej mnożą się wręcz niemiłosiernie, dlatego św. Franciszek Salezy mówi nam, żebyśmy mieli silną i stałą wolę, żebyśmy się nie poddawali! 


Św. Joanna wcale nie miała łatwego życia, niemniej była bardzo dzielną kobietą, którą Pismo Święte określa niewiastą mężnà ❤️ Jej przewodnikiem duchowym był sam św. Franciszek Salezy, w jej biografii pojawia się również postać św. Karola Boromeusza. Niesamowicie fascynujące jest dla mnie to, że wielu świętych występuje właśnie całymi grupami. Oni do nieba nie idą sami, ciągną w górę wszystkich, których spotkają na swojej drodze.



Joanna była żoną barona Krzysztofa de Rabutin Chantal, któremu urodziła sześcioro dzieci. Ich związek nie trwał jednak długo. W roku 1601 jej mąż zmarł, zraniony podczas polowania. Młoda wdowa boleśnie przeżyła tę śmierć. Miłość do dzieci i troska o ich przyszłość pozwoliły przezwyciężyć cierpienie, które pogłębiło jej życie duchowe i zająć się codziennymi sprawami. Joanna zaczęła prowadzić skromny styl życia, wolny czas poświęcała na modlitwę i posługę biednym. W tym samym duchu poświęcenia wychowywała swoje dzieci. Coraz częściej myślała o całkowitym poświęceniu się Bogu. Modliła się o duchowego przewodnika, który wskazałby jej świętą wolę Boga. Prowadzona łagodną, lecz zdecydowaną ręką świętego biskupa, odzyskała spokój i pragnienie podążania drogami ewangelicznej doskonałości. Ostatecznie wraz z pierwszymi córkami złożyła śluby czystości w nowo założonym zakonie sióstr wizytek.


W związku z tym, że w maju poświęconym Maryi przyglądam się uważnie postaciom świętych kobiet, które w równie święty sposób wychowywały swoje dzieci, przygotowałam dla Was kilka cytatów z biografii, mówiących o tym, jak Pani de Chantal wychowywała dzieci, jakie cnoty w nich rozwijała, jak ważna w życiu jej rodziny była modlitwa. Z życiorysu świętych kobiet dowiemy się znacznie więcej ze współczesnych poradników na temat wychowania dzieci, bo człowiek znacznie chętniej podąża za dobrym przykładem niż za niesprawdzoną radą. Zdecydowanie jej wychowanie nie przypominało tego poradnikowego - ani to rodzicielstwo bliskości, ani wychowanie bezstresowe, dalekie od wychowania bez kar i nagród. Św. Joanna wychowywała swoje dzieci po prostu dla Boga. 


Poniżej zostawiam Wam kilka cytatów, wynotowanych z jej biografii, zachęcając, by sięgnąć po tę cenną lekturę:


„Codziennie rano po skończonem rozmyślaniu, to jest około godziny szóstej w zimie, a w lecie jeszcze wcześniej, wchodziła baronowa do pokoju dzieci, budziła je i ubierała sama, a potem gromadziła je koło siebie i uczyła, jak się mają modlić. Posługując się przepisem Sw. Biskupa zastanawiała się z nimi po modlitwie przez kilka minut nad prawdami św. wiary, z czego musiała Marya Amata (jej córka) zdawać wierne i dokładne sprawozdanie. Po ukończonych modlitwach ściskały się dzieci wzajemnie i szły powiedzieć „dzień dobry" dziadkowi. Pani de Chantal szła także z nimi na pozdrowienie teścia, aby je pouczyć przykładem, że starsze osoby należy otaczać szacunkiem i poważaniem.


O godzinie ósmej słuchali wszyscy Mszy św. w zamkowej kaplicy. Święta znała dobrze pożytki, płynące z Przenajświętszej Ofiary i dlatego starała się pouczyć dzieci, czym jest Msza św. i jak jej słuchać należy. W ciągu dnia uczyła je sama katechizmu, mówiąc o Bogu z uczuciem tej czci, z jaką tylko Święci mówić umieją. Na tych naukach bywały także dzieci służącej, służba zamkowa i dzieci z parafii. Wtenczas ta wielka dama, która niedawno błyszczała na zebraniach z wielkim powodzeniem, stawała się pokorną nauczycielką, nauczającą maluczkich czytania i modlitwy. ,,Bardzo mi się to podoba” pisał św. Franciszek Salezy, „że zostałaś nauczycielką. Bóg raduje się z tego powodu, bo on kocha małe dzieci. Chcąc zachęcić nasze panie do troskliwego zajmowania się dziatkami, mówiłem kiedyś, że ich Aniołowie Stróżowie w szczególny sposób kochają tych, którzy wychowują te niewinne dusze w bojaźni Bożej, a w młode ich serduszka wszczepiają cnotę pobożności”


„Pani de Chantal uczyła także swoje dzieci, aby zawsze pamiętały o Bogu i od czasu do czasu wznosiły swe serca do Niego. Zwłaszcza podczas bicia zegaru, przed i po jedzeniu, również przed i po nauce kazała im od mawiać pacierz. Tym sposobem przyzwyczajała je do ciągłej modlitwy, będącej podporą i siłą dla dusz, które chcą wiernie służyć Bogu. Po kolacji żegnała wcześnie towarzystwo, aby z dziećmi odmówić modlitwy wieczorne i psalm,,De profun dis" za zmarłego ojca. Po ukończonym rachunku sumienia prosiły dzieci swojego Anioła Stróża o błogosławieństwo i modliły się razem: ,,In manus tuas”, w ręce Twoje oddaję ducha mego. Następnie pani de Chantal kropiła je wodą święconą, błogosławiła i zalecała im, aby się skromnie rozbierały i kładły do łóżka. Wkrótce zasypiały dobre dziatki w pokoju pod opieką Bożą i pod strażą troskliwej swej matki, która tak długo przy nich zostawała, aż wszystkie pozasypiały”


„Przyzwyczajając córki do ciągłego zajęcia i pracy, oddalała pani de Chantal od nich część niebezpieczeństw, które im mogły grozić, a budząc w nich zamiłowanie prostoty w strojach i wstręt do wystawności i zbytków, zabezpieczała je od pokusy próżności i chęci podobania się. Te bowiem wady już zwykle w piętnastym roku życia ostudzają pobożność i wysuszają serca. Św. Franciszek mówił często o nich ze szczególnym naciskiem: „Przede wszystkim, pisał, wykorzeniaj próżność, która równocześnie z wiekiem wzrasta". Pani de Chantal tym usilniej pracowała nad tem, że córki jej i syn, obdarzeni niezwykłą urodą, byli bardzo skłonni do próżności i narażeni na różne pokusy. Pani de Chantal zalecała dzieciom ustawicznie ujmującą prostotę i skromność, przestrzegała je, aby się wystrzegały lekkomyślności, a ludzi ceniły nie z powierzchowności, ale wedle wewnętrznych przymiotów duszy; aby się brzydziły śmiesznemi modami, które się ciągle zmieniają i prowadzą kobiety do marnotrawstwa i wielu innych występków”


„Nasza Święta rozniecała w sercach córek również cnotę miłosierdzia, bez której kobieta nie może odpowiedzieć godnie swojemu powołaniu. W tym celu nie usuwała nigdy z przed ich oczu strasznego widoku nędzy, cierpień i chorób; owszem, brała je często z sobą, aby na straszną nieraz nędzę patrzały”


„Pani de Chantal starała się także rozbudzić w duszach swych działek zamiłowanie do pracy, której potrzeba dawała się odczuwać wówczas bardziej, niż kiedykolwiek. Były to bowiem czasy, kiedy można było spotkać wiele kobiet dowcipnych, nader miłych w rozmowie, mających świetny styl pisania, ale próżniaczek lekkich, mało zaś było takich, które by się oddawały pracy. Zanikały dawne zwyczaje i coraz trudniej było znaleźć w szlacheckich zamkach lub w bogatych mieszczańskich domach niewiasty pracowite i mężne, o których Pismo święte mówi, że chwyciły za wrzeciono, i szyły suknie dzieciom i mężowi. Pani de Chantal była właśnie taką mężną niewiastą”


„Wychowanie to, pełne tkliwości i surowości, wzniosłości i mocy, wydało pożądane owoce. Wszyscy znajomi podziwiali cnotliwe dzieci pani de Chantal”


Obie książki wydane zostały nakładem Wydawnictwa Świętej Tradycji Gerardinum.





O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej

maja 03, 2023

O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej




Maj to miesiąc Maryjny i niezwykle kojarzy się przez to z macierzyństwem. Właśnie dlatego chciałabym zwrócić dziś uwagę na aspekt wychowania w życiu samej Jadwigi Zamoyskiej, przytaczając fragment jej „Wspomnień”:

„Myślą niektórzy, że wychowanie polega na tym, co się wprost do dzieci mówi i na tym, czego ich się uczy. Bynajmniej – na wychowanie dzieci składają się okoliczności wśród których one żyją, wszystko co słyszą, a szczególnie co widzą. Dzieci o wiele więcej chwytają wzrokiem niż słuchem, a jeśli to co słyszą także niepomiernie na nich wpływa, to jednak o wiele większą zwracają uwagę na to, co się mówi przed nimi, niż na to, co się mówi do nich”



Przykładem bowiem kształtujemy kolejne pokolenie - pod warunkiem, że odkleimy je od smartfona ;) i dobry przykład dotrze do młodego człowieka - niemniej wychowanie jest największą sztuką w życiu rodzica i zasadniczo zadanie to powierzone zostało matce i ojcu bez specjalnego doświadczenia. O ileż łatwiej by nam było, gdybyśmy we własne rodzicielstwo wchodzili już z bagażem doświadczeń! Co więcej, efekt starań nierzadko obserwujemy dopiero po wielu latach starań.

„Na nasze wychowanie zebrały się wpływy pierwszorzędne. Mój Ojciec, moja Matka i Panna Birt. Usposobienia ich różniły się najzupełniej, ale z niektórych względów jeden i ten sam wpływ na nas wywierali. Nie pamiętam, ażebym kiedykolwiek między nimi widziała którego bezczynnym, tj. próżnującym. 



Próżniactwa znieść nie mogli ani dla siebie, ani wkoło siebie. 



👨‍🦳 Mój Ojciec wprawdzie siedział czasami bez pozornego zajęcia przez długie chwile tak zamyślony, że nic nie widział i nie słyszał, co się wkoło niego działo, ale myśmy dobrze wiedzieli, że nie próżnuje, że całym umysłem pracuje. Zwykle te długie chwile zamyślenia kończyły się na tym, że kazał sobie przynieść papier i pióra, i dyktował jakiś memoriał do rządu w jakiejś ważnej sprawie, albo jakiś artykuł do dziennika, albo list jaki ważny, albo też kazał sobie przynieść cyrkle, linie itd. i brał się do rysowania jakiegoś planu.


Dość, że mieliśmy najsilniejsze przeświadczenie, że myśl jest pracą, która niezwłocznie przynosi owoce. Co więcej, widzieliśmy, że te myśli są zawsze zwrócone ku pożytkowi Kraju.




👩🏼‍🦳 Moja Matka, także bez pozornego zajęcia, zwykła była długie chwile przepędzać na modlitwie i nie przyszło nam na myśl, ażeby to było próżnowaniem; wiedziałyśmy, że w tej modlitwie czerpie niezrównaną łagodność, jednostajność dobroci, miłosierdzia i to swobodne panowanie nad sobą, którym wszystkich dziwiła i budowała. Stąd pochodziła także jej niezależność od wszystkich okoliczności i swoboda wobec najrozmaitszych przykrości i niedostatków. 


(…) W takich warunkach, jeżeli nas nie uczono według wymagań pedagogiki i chociaż nie odbywaliśmy ćwiczeń św. Ignacego, doszliśmy jednak do przekonania, że człowiek nie na to stworzony, ażeby sobie dogadzał i dla siebie żył, że musi wierzyć, kochać, służyć, pracować i żyć w nadziei, że jest stworzony dla służby Boga, kraju i społeczeństwa”


👩‍🏫Panna Birt wzniecała w dzieciach Działyńskich pragnienie nauki, do pracy i do kształcenia się na pożytecznych obrońców kraju, wykorzystując argumenty patriotyczne: „Gdyby mój kraj - mówiła do nas - był tak nieszczęśliwy jak wasz, to nie miałabym ani chwili wytchnienia, ażeby się nauczyć jemu służyć"„I- dodawała - cóż to Anglii szkodzi, czy ja dla niej pracuję lub niekiedy jest potężna i mnie nie potrzebuje, ale Polska was potrzebujewy w kraju waszym mieć będziecie znaczenie, a cóż wy zrobicie później, w jakiej pracy wytrzymacie, jeżeli teraz w niczym wytrwać nie możecie! Zaczęliście jaką robotę, trzeba ją skończyć; widzicie, że jest coś do uczynienia, zróbcie". Uprosiła moich rodziców, żeby nam dali grządki do uprawiania i we wszystkich wolnych chwilach z nami tam pracowała. Każde z nas miało także odpowiedzialność za jedną biedną rodzinę. Musieliśmy do tych rodzin chodzić, ratować, pielęgnować, a mianowicie pamiętać o nich, ale to cośmy dawali, to musieliśmy dawać ze swego, z pieniędzy zarobionych przez dobre prowadzenie i lekcje, albo z czegoś, cośmy sobie odmawiali”. A odmawiały sobie dzieci cukru i go potem sprzedawały, by pieniądze przekazać biednym.


Zostawię Wam jeszcze jeden ciekawy cytat ze Wspomnień Generałowej - cytat znad filiżanki czarnej kawy, bo takową pijał ojciec Zamoyskiej, Tytus Działyński: 


„Mawiał nam między innymi rzeczami, że rozmawiając z ludźmi, w ogóle, powinniśmy zawsze mieć na uwadze nie to, żeby drugich uczyć i nad nimi górować, ale żeby siebie uczyć, nabywając od każdego wiedzy i doświadczenia, jakich kto posiadać mógł. Zresztą sam nam tego bezwiednie dawał przykład, rozmawiając z mularzem, stolarzem, pachciarzem o tym, co do ich zajęć należało; a potem sam dochodził do tego, czemu to lub owo, w ten lub w ów sposób się robiło, według okolicy, pory roku, miejscowości, i swoje odkrycia nam opowiadał. Czasem, jakeśmy się skarżyli, że ktoś za długo u nas siedział albo że rozmowa jego nudna była, to nam mówił, że to nasza wina i że nie umiemy ludzi wyciągać na rozmowy o tym, co oni najlepiej umieją i co ich najbardziej zajmuje, bo w takim razie i rozmowa ich byłaby zajmująca” - absolutnie ujmujący fragment wspomnień Jadwigi, który można sprowadzić do starego powiedzenia, że mądry człowiek od każdego się czegoś nauczy! Tytus Działyński wciągał dzieci do konwersacji, nie mógł znieść, że dzieci słuchają i nie mają nic do powiedzenia: „Nie odpowiedzieć na pytanie i nie odpowiedzieć od razu, i jak należy - wobec mego Ojca było rzeczą niemożebną”, ćwiczył zatem Jadwigę od najmłodszych lat w sztuce konwersacji, a ta prosta nie jest, bo z jednej strony sztuką jest umieć wypowiedzieć się mądrze, a jeszcze większą sztuką wyciągnąć z rozmowy to, co nie zostało wypowiedziane. Hrabia Działyński często prosił żonę, żeby nie przeszkadzała dzieciom w wypowiedzi: „Daj się wygadać, niech powie co myśli”. Ojciec Jadwigi miał niesamowitą pamięć. Ciagle cytował łacińskich bądź francuskich klasyków, a gdy zorientował się, ze mówi o postaciach bądź wydarzeniach, z którymi dzieci nie były zapoznane, „oburzał się do najwyższego stopnia i mojej Matce dostawało się upomnienie, że nie czuwa dostatecznie nad naszą nauką”, można zatem pokusić się o wniosek, że ojciec Zamoyskiej angażował intelektualnie dzieci i bardzo zależało mu na ich edukacji, a Jadwiga wspomina, że często biegła do książek podczas takiej rozmowy, szukała odpowiedzi na zadawane przez ojca pytania i gdy tylko je znalazła, wracała do rozmowy, „by zadowolić tatusia” - tym samym współczesny argument o wewnątrzsterowalności pryska jak bańka mydlana, bo Jadwiga wiedzę czerpała dla siebie, ale motywacja, jak w większości przypadków zwykłych dzieci, leżała jak zawsze po stronie zaangażowanego rodzica i nauczyciela!


O czym rozmawiano w domu Działyńskich? „Wszystkie rozmowy przy stole miały za przedmiot jakieś kwestie narodowe, naukowospołeczne lub coś podobnego. O plotkach, nowinkach albo jakichkolwiek błahych przedmiotach nie było nigdy mowy. Każdy opowiadał, co czytał, co mu stąd przyszło na myśl, dość, że nawet rozmowa była o pracy i sposobach ulepszenia jej”, tak więc każda rozmowa niosła ze sobą wiele wartości, miała walory edukacyjne.


Jadwiga wspomina słowa Panny Birt, która często powtarzała angielskie powiedzenie, że „cokolwiek jest zrobić warto, warto jest zrobić dobrze, że każdy ma nieustannie dążyć do ulepszenia siebie i wszystkiego dokoła siebie, dla służenia społeczeństwu i krajowi” i że jakim będzie człowiek, takim będzie jego rodzina i cały kraj i trudno się z tymi słowami Panny Birt nie zgodzić, prawda?