Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo M. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo M. Pokaż wszystkie posty
„Nie mam czasu” Ludovic Frere [recenzja]

czerwca 05, 2023

„Nie mam czasu” Ludovic Frere [recenzja]

 

Żyjemy w czasie „gorączkowej natychmiastowości”, świat jakby przyspieszył. Niby automatyzacja, robotyzacja w gospodarstwie domowym i w pracy miała usprawnić wykonywanie naszych obowiązków na korzyść zyskanego czasu, tymczasem dzieje się rzecz absurdalnie przeciwna. Społeczeństwa odżywiają się „fast foodem” w każdej sferze życia. Nie lubimy czekać: stojąc na czerwonym świetle niejeden kierowca chwyta za smartfon, żeby poczytać świeże newsy, bo… nie lubi tracić czasu. W sklepach podchodzimy do kas samoobsługowych, żeby było szybciej, dzieciom fundujemy po szkole mnóstwo zajęć dodatkowych, żeby się nie nudziły, dostawcy Internetu przygotowują coraz szybsze oferty na „szybkie połączenie”, żebyśmy mogli w nanosekundach scrollować najnowsze rolki. Przyspieszamy do granic absurdu, przetwarzając miliony niepotrzebnych informacji, dostarczanych nam w czasie rzeczywistym. Bierzemy udział w wyścigu, w którym wygrywa nie silniejszy, nie mądrzejszy, a szybszy… 


Musimy zrewidować nasze uwikłanie w to absurdalne szaleństwo przyspieszonego czasu, które ks. Ludovic Frere nazywa trafnie „naszym najgorszym wrogiem, więźniem naszych zachcianek”. Trzeba zamienić kult chwili na rzecz nawrócenia trwającego w czasie, zamienić niecierpliwe czekanie na radość oczekiwania. Odruch życia chwilą, który jest negacją czasu, odpowiednio zamienić na prawdziwe życie chwilą obecną, która jest fragmentem wieczności. Jak zamienić „nie mam czasu”, na „mam czas dla Boga i dla bliskich”, z pełna świadomością przyjmować to, że Bóg ma czas dla mnie i daje mi tyle czasu, ile trzeba? Jak zwolnić tempo? Jak zrezygnować z pośpiechu i wprowadzić w życie zmiany, by zamiast obsesyjnego zapełniania czasu, dokonać starannego wyboru zajęć, dostosowanych do naszej głębszej natury? Ks. Frere w najnowszej książce wyd. M „Nie mam czasu” dzieli się z czytelnikiem ciekawymi refleksjami o życiu chwilą obecną i sztuce czekania, zabiera czytelników do Notre-Dame du Laus, w miejsce objawień Maryi.


W maju 1664 roku w niezwykle malowniczej miejscowości Alp Francuskich, w okolicy Saint-Etienne d’Avançon, siedemnastoletniej pasterce Benedykcie Rencurel ukazała się Matka Boża. Jej przesłanie – zgodnie z zapowiedzią – miało być zapomniane, by na nowo rozbłysnąć przy końcu czasów. 


Benedykta poznawała przesłanie Matki Bożej z Laus. Miała modlić się nieustannie za grzeszników, ponieważ „są w strasznym położeniu. Ich grzechy obrażają Boga. Bóg jednak chce okazać im miłosierdzie, lecz by zyskać to miłosierdzie, muszą sami podjąć decyzję o nawróceniu. Czas na nawrócenie i czynienie pokuty jest krótki. Człowiek może go wykorzystać, póki żyje. Nieszczęśni ci, którzy umierają w grzechach śmiertelnych. Grzech to straszna rana, jedyne lekarstwo, które może ją uleczyć, to sakrament pokuty”


W „Rękopisach z Laus" znajdujemy wskazówkę: „Benedykta miała zaszczyt widzieć Matkę Bożą, która poleciła jej ostrzec pewną osobę, aby lepiej wykorzystywała swój czas; w dniu sądu Bóg zażąda od niej, aby zdała z tego rachunek". Z pewnością sposobem na lepsze wykorzystanie czasu jest ofiarowanie go innym i tracenie go dla nich.


Mimo, że nie lubimy tracić czasu, to Chrystus wzywa nas, abyśmy naśladowali Go godząc się na jego tracenie: „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” (J 12, 24-25)


Autor dochodzi wspólnie z czytelnikiem do wniosku: „Jednym z najlepszych sposobów na tracenie życia, jest tracenie czasu dla innych. Dopóki niczego nie tracimy, nie należymy do Chrystusa”.


Książeczka jest bardzo ciekawa, czyta się ją lekko, autor ma wiele celnych spostrzeżeń, nad którymi warto podumać przy kawie. To dobra lektura, dość lekka, choć porusza kwestie bardzo ważne i uniwersalne. Warto poświecić czas na tę lekturę, by zdać sobie sprawę, jak wiele zależy od jego wykorzystania, bo Bóg daje nam tyle czasu, ile potrzeba na to, co zrobić należy. 


Lekturę serdecznie Wam polecam, cieszę się bardzo, że mogłam objąć ją swoim patronatem :) 


Chciałam przy okazji dać Wam znać, że Wydawnictwo M szykuje kod rabatowy na darmową dostawę do końca czerwca, obowiązujący dla recenzowanej dziś pozycji - trzeba przy zamówieniu wpisać hasło „CZAS” :) 





Dziękuję, że poświęciliście chwilę na przeczytanie tej recenzji! Życzę Wam i sobie, byśmy poświęcali czas swoim bliskim. Bądźmy z nimi, dla nich, na chwałę Bożą, szanujmy czas nam dany na tej Ziemi, nie zaśmiecajmy go tym, co nietrwałe, toksyczne, nieistotne, a wypełniali po brzegi tym, co ważne z perspektywy wieczności.



Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie!

marca 17, 2023

Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie!

 


Gorzkie żale i Droga Krzyżowa to prawdziwe perły w kulcie Jezusa Chrystusa. Od wieków tworzą niezwykły klimat Wielkiego Postu. Same Gorzkie żale obejmują Mękę  Chrystusową od Ogrójca po złożenie do grobu w Wielką Sobotę. Droga Krzyżowa natomiast dotyczy wydarzeń od wyroku Piłata w przedpołudnie Wielkiego Piątku do chwili złożenia ciała Chrystusa w grobie. I tak jak Droga Krzyżowa jest nabożeństwem powszechnie znanym, w parafiach organizowane są często osobno nabożeństwa dla dzieci, młodzieży i dorosłych, Droga Krzyżowa praktykowana jest również w innych okresach roku liturgicznego, jest stałym punktem rekolekcji, tak Gorzkie żale nie są aż tak popularne - zwykle odprawiane w niedziele w Wielkim Poście, połączone są z kazaniem pasyjnym. Tymczasem rozważanie Męki Pańskiej jest niezwykle owocne w życiu duchowym człowieka. Pan Jezus mówi do św. Siostry Faustyny: "Pragnę, abyś głębiej poznała moją miłość, jaką pała moje serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać moją mękę" (Dz. 186).



W książeczce "Gorzkie żale" Iwony Józefiak OCV, wydanej przez Wydawnictwo M znajdujemy tekst nabożeństwa w trzech częściach, poznajemy jego historię i znaczenie. Możemy porównać zapisy ewangeliczne z wersetami Gorzkich żali. Po lekturze rodzi się w duszy naturalne pragnienie uczestnictwa w nabożeństwie, które powstało przed wiekami. Z wiedzą bowiem przeżywa się je głębiej i bardziej świadomie.



Historia Gorzkich żali prowadzi nas do warszawskiego Kościoła Świętego Krzyża. Ks. Wawrzyniec Stanisław Bienik z Bractwa Świętego Rocha, które funkcjonowało przy kościele, otrzymał polecenie opracowania nabożeństwa pasyjnego, które miało być proste, zrozumiałe dla ludu i możliwe do odprawienia w każdym kościele (nawet najbiedniejszym). Tekst Gorzkich żali powstał w styczniu w 1707 roku i pierwszy raz zostało odprawione w Kościele św. Krzyża 13 marca 1707 roku, w I niedzielę Wielkiego Postu. Kolejne parafie zaczęły wprowadzać nabożeństwo do swoich praktyk duszpasterskich. Gorzkie żale otrzymały również aprobatę Watykanu. Nasz naród pokochał to nabożeństwo. Sam Papież Pius XI był pod wielkim wrażeniem Gorzkich żali i zachęcał do ich odprawiania. W czasie zaborów Polacy uczestniczący w Gorzkich żalach wyśpiewywali pieśni pasyjne o zdradzonym, pojmanym, sprzedanym, osądzonym fałszywie i zabitym Jezusie - wyśpiewując niejako los własnej Ojczyzny i marząc o jej zmartwychwstaniu.


W książeczce przeczytacie o tym, jak się miała pobożność ludowa Gorzkich żali w odniesieniu do Liturgii, o tym, że we wszystkich częściach nabożeństwa można dopatrzeć się przekazów ewangelicznych. Teksty Gorzkich żali analizowane są w interesujący sposób, można wyciągnąć z nich wiele pięknych wniosków i snuć na ich podstawie własne refleksje podczas rozważania Męki Chrystusa, co jest naturalną, prostą i łatwą drogą do wzrostu wiary i miłości w sercu chrześcijanina. Buduje to głębszą relację z Jezusem, uczy wdzięczności za dar zbawienia, daje siłę do walki z pokusami, rozwija cnoty. W książce przytoczono fragmenty Dzienniczka św. Siostry Faustyny oraz wizji, której doświadczyła właśnie podczas nabożeństwa Gorzkich żali. Przytoczono również świadectwa zwyczajnych ludzi, którzy doświadczyli bolesnych i trudnych chwil i nauczyli się z nimi żyć właśnie dzięki Gorzkim żalom. Opisane są takie przypadki, przy których czytelnik płacze... to gorzkie żale dzieci... Serce rozrywa... Jest też historia cudownej interwencji św. Ojca Pio! Na końcu znajdziemy dodatek motywujący od autorki książki. 


To niewielka, acz bardzo cenna pozycja. Estetycznie wydana, na dobrej jakości papierze. Tekst wzbogacają piękne zdjęcia dzieł sztuki,których tematem jest Męka Pańska. Warto tę książeczkę mieć, by wracać do niej w okresie Wielkiego Postu lub podczas rozważania Męki Pańskiej: "Pożyteczniejsze jest rozważać Mękę Pańską, aniżeli pościć przez cały rok o chlebie i wodzie i codziennie się biczować" (św. Albert Wielki).


„Męka i śmierć Chrystusa Pana” Objawienia Anny Kathariny Emmerich [recenzja]

marca 14, 2022

„Męka i śmierć Chrystusa Pana” Objawienia Anny Kathariny Emmerich [recenzja]


Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich to niemiecka mistyczka i wizjonerka obdarzona stygmatami. Jej objawienia przekazał nam Klemens Brentano, nawrócony pod wpływem spotkań z błogosławioną Anną Katarzyną.


Od 1818 roku zaczął spisywać jej wizje. Zostały one wydane w 1833 roku, już po jej śmierci. Mistyczka sama przyznawała, że gdyby nie Klemens, dawno by umarła, bo wizje są „darem od Boga” i muszą ujrzeć światło dzienne. 


Anna Katarzyna miała dar rozpoznawania ludzkiego wnętrza, przez lata jej pokarmem była jedynie Komunia Święta i woda. Była dręczona przez demona, który niejednokrotnie rzucał w jej strony groźby. Bił ją i rzucał nią na wszystkie strony. Zmarła w 1824 roku.


Gdy po jakimś czasie otworzono jej trumnę, okazało się, że ciało jest w nienaruszonym stanie. Beatyfikowana została przez papieża Jana Pawła II 3 listopada 2004 roku. Jej wizje dotyczą m.in. męki Chrystusa, Jego ukrzyżowania i zmartwychwstania, scen z życia Jezusa i Maryi. Są też wizje prorockie dotyczące przyszłych losów świata i Kościoła (które gorąco Wam polecam). 




„Męka i śmierć Chrystusa Pana”, wydana nakładem Wydawnictwa M, to bardzo piękna i jednocześnie trudna lektura, bo przepojona jest niewypowiedzianym bólem Chrystusa - nie tylko w wymiarze fizycznym, ale również duchowym. Bólem, którego po ludzku sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić. Stajemy się uczestnikami wielu wydarzeń z ostatnich chwil przed męką, poczynając od Betanii, kończąc na Golgocie… Już w Betanii podczas nauczania, Chrystus cierpi niezwykle katusze gorzkiego smutku z powodu ludzkiej przewrotności. „Jezus nauczał bardzo surowo, dodając, że wielu jest tu obecnych, którzy w Niego nie wierzą, i biegają za nim tylko dla cudów, zaś w rozstrzygającej chwili Go opuszczą. Podobni są do tych, którzy chodzili za Nim, bo karmił ich ziemskim pokarmem, a potem się rozproszyli”. Te słowa sprawiają, że zastanawiam się nad samą sobą, czy przywiązana do tego co ziemskie, nie jestem czasem jak ci ludzie, którzy pragną Bożej łaski w ludzkim wymiarze tu i teraz… Ileż refleksji płynie podczas czytania tej książki… Warto notować swoje przemyślenia podczas lektury, mogą się przydać do głębszej analizy swojej wiary i przysłużyć się jej pogłębieniu.




Karty książki zabierają nas w podróż w czasie. Stajemy obok Apostołów. Słuchamy tego, jak Jezus przygotowywał uczniów na swą Mękę, mówił, że „musi cierpieć, nieskończenie boleć, by zadość uczynić. Mówił dalej o swojej Najświętszej Matce, ile i jak z Nim będzie cierpieć. Wykazywał totalne zepsucie i winę ludzi, że bez Jego męki nikt nie może być usprawiedliwiony”. W tekście jest wiele odniesień do przyszłości. Z jednej strony słuchamy, jak Chrystus naucza, z drugiej już stajemy się świadkami powstawania Kościoła Chrystusowego, narrator wybiega do zaśnięcia Maryi, podczas którego Apostołowie widzieli się po raz ostatni, a potem udali się w dalekie strony, gdzie pracowali aż do śmierci. 




Oczami wyobraźni widzimy wjazd Jezusa do Jerozolimy, poznajemy wiele ciekawych szczegółów z tego wydarzenia. Odnajdujemy św. Marię Magdalenę, która namaszcza Jezusa, co gorszy niezwykle Judasza, który uważa to za zbytek i marnotrawstwo, mówiąc, że lepiej było to obrócić na wsparcie dla ubogich (Kościół istnieje ponad dwa tysiące lat, a ten judaszowy argument wciąż wybrzmiewa…). Przysłuchujemy się dialogom sadyceuszów, którzy zadają Jezusowi różne podchwytliwe pytania i dostają odpowiedzi pełne mądrości Bożej.  


Nadchodzi moment Ostatniej Wieczerzy, która została tak wspaniale opisana, że ten fragment będziemy czytać rodzinnie w Wielki Czwartek. Bogactwo szczegółów pozwala na wyobrażenie sobie tych ostatnich chwil życia Zbawiciela: przytoczona jest rozmowa Jezusa z Najświętszą Panienką, która prosiła Syna, żeby mogła umrzeć razem z nim… Jej żal i smutek spotyka się z pocieszeniem i zapewnieniem Jezusa, że po trzech dniach zmartwychwstanie. 


Gdy przekraczamy próg Wieczernika stajemy się świadkami ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, przypatrujemy się wszelkim czynnościom, które przypominają bardzo Mszę Świętą. Niesamowicie interesująco opisana jest scena łamania i błogosławienia placków przaśnych przez Jezusa: „W tej samej chwili uderzył od Niego blask, słowa jak ogień wychodziły z Jego ust, chleb także zajaśniał i, świecąc tak, wszedł w usta Apostołów, jakby niejako sam Jezus w nich pływał”. Opis wieczerzy jest tak niezwykły, że czytałam go kilkakrotnie, chcąc zapamiętać jak najwiecej szczegółów. Po wyświęceniu Apostołów wędrujemy z Jezusem na Górę Oliwną w Ogrójcu. Trafiamy do Getsmani, w której Jezus przyjmie na siebie grzechy całego świata, będące wynikiem jednego grzechu pierworodnego: „Przed sobą widział w niezliczonych obrazach grzechy całego świata w całej ich wewnętrznej ohydzie i przyjmował je wszystkie na siebie”. To tu szatan przypisuje Jezusowi błędy Jego uczniów, wszystkie zgorszenia, jakie dali innym, obwinia Go o wprowadzanie na świat jakichś nowości i odstępowanie od starych zwyczajów uświęconych tradycją. Szatan jako najbardziej podstępny faryzeusz potrafił wynajdować coraz to nowe zarzuty, coraz cięższe rzekome przewinienia Jezusa, które do dziś wybrzmiewają w antyklerykalnych gazetach. Ten sam głos złego pociąga dziś za te same sznurki… 




W książce częstym środkiem stylistycznym jest retrospekcja. W Ogrodzie Oliwnym wracamy do początków Stworzenia Świata i wybiegamy w przyszłość do Stworzenia Kościoła, którego bramy piekielne nie przemogą! Treść tej książki jest o tyle niesamowita, że ukazuje to, co czuł i widział Jezus tuż przed i w chwili swej męki na Golgocie.



Towarzyszymy naszemu Panu od pojmania Go, poprzez osadzenie, łamiącą serce drogę krzyżową, aż po śmierć Chrystusa na krzyżu i przebicie boku, z którego wypłynęła krew i woda. Książka kończy się na tym, że Józef z Arymatei otrzymuje zgodę na pochowanie ciała Pana Jezusa w swoim grobie. O tym, co wydarzyło się po śmierci Pana przeczytamy w następnej książce, bazującej na objawieniach A. K. Emmerich, pt. „Zmartwychwstanie”.




Nie ma takich słów, które mogą oddać emocje po przeczytaniu tej książki. Czytelnik zna przecież historię Męki Pańskiej. Mimo uczestnictwa w nabożeństwach pasyjnych, lektura objawień robi niesamowite wrażenie, przeszywa duszę, przenosi w centrum ewangelicznych wydarzeń, pozwala pogłębić swoją świadomość religijną. Uplastycznia wszystkie te piękne i trudne momenty historii Zbawienia. Poprzez szczegółowy ich opis, sprawia, że czytelnik przeżywa je jeszcze głębiej, na nowo odkrywa, co się wydarzyło na Kalwarii. Tekstowi towarzyszy szereg komentarzy biblijnych oraz historyczno-kulturowych, co dodatkowo wpływa na zrozumienie tamtych wydarzeń. „Męka i śmierć Chrystusa Pana” to lektura obowiązkowa na Wielki Post dla każdego świadomego katolika. Można do niej wielokrotnie powracać, przeżywając przy tym Mękę Pana Jezusa, rozmyślając nad wszystkimi Jego bólami, oddając Mu cześć, uznając Go za swojego Króla. Wspaniała lektura, polecam całym sercem, a Wydawnictwu M dziękuję za egzemplarz do recenzji ❤️