Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bądź jak Jadwiga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bądź jak Jadwiga. Pokaż wszystkie posty
O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej

maja 03, 2023

O wychowaniu w domu Działyńskich na podstawie „Wspomnień” Jadwigi Zamoyskiej




Maj to miesiąc Maryjny i niezwykle kojarzy się przez to z macierzyństwem. Właśnie dlatego chciałabym zwrócić dziś uwagę na aspekt wychowania w życiu samej Jadwigi Zamoyskiej, przytaczając fragment jej „Wspomnień”:

„Myślą niektórzy, że wychowanie polega na tym, co się wprost do dzieci mówi i na tym, czego ich się uczy. Bynajmniej – na wychowanie dzieci składają się okoliczności wśród których one żyją, wszystko co słyszą, a szczególnie co widzą. Dzieci o wiele więcej chwytają wzrokiem niż słuchem, a jeśli to co słyszą także niepomiernie na nich wpływa, to jednak o wiele większą zwracają uwagę na to, co się mówi przed nimi, niż na to, co się mówi do nich”



Przykładem bowiem kształtujemy kolejne pokolenie - pod warunkiem, że odkleimy je od smartfona ;) i dobry przykład dotrze do młodego człowieka - niemniej wychowanie jest największą sztuką w życiu rodzica i zasadniczo zadanie to powierzone zostało matce i ojcu bez specjalnego doświadczenia. O ileż łatwiej by nam było, gdybyśmy we własne rodzicielstwo wchodzili już z bagażem doświadczeń! Co więcej, efekt starań nierzadko obserwujemy dopiero po wielu latach starań.

„Na nasze wychowanie zebrały się wpływy pierwszorzędne. Mój Ojciec, moja Matka i Panna Birt. Usposobienia ich różniły się najzupełniej, ale z niektórych względów jeden i ten sam wpływ na nas wywierali. Nie pamiętam, ażebym kiedykolwiek między nimi widziała którego bezczynnym, tj. próżnującym. 



Próżniactwa znieść nie mogli ani dla siebie, ani wkoło siebie. 



👨‍🦳 Mój Ojciec wprawdzie siedział czasami bez pozornego zajęcia przez długie chwile tak zamyślony, że nic nie widział i nie słyszał, co się wkoło niego działo, ale myśmy dobrze wiedzieli, że nie próżnuje, że całym umysłem pracuje. Zwykle te długie chwile zamyślenia kończyły się na tym, że kazał sobie przynieść papier i pióra, i dyktował jakiś memoriał do rządu w jakiejś ważnej sprawie, albo jakiś artykuł do dziennika, albo list jaki ważny, albo też kazał sobie przynieść cyrkle, linie itd. i brał się do rysowania jakiegoś planu.


Dość, że mieliśmy najsilniejsze przeświadczenie, że myśl jest pracą, która niezwłocznie przynosi owoce. Co więcej, widzieliśmy, że te myśli są zawsze zwrócone ku pożytkowi Kraju.




👩🏼‍🦳 Moja Matka, także bez pozornego zajęcia, zwykła była długie chwile przepędzać na modlitwie i nie przyszło nam na myśl, ażeby to było próżnowaniem; wiedziałyśmy, że w tej modlitwie czerpie niezrównaną łagodność, jednostajność dobroci, miłosierdzia i to swobodne panowanie nad sobą, którym wszystkich dziwiła i budowała. Stąd pochodziła także jej niezależność od wszystkich okoliczności i swoboda wobec najrozmaitszych przykrości i niedostatków. 


(…) W takich warunkach, jeżeli nas nie uczono według wymagań pedagogiki i chociaż nie odbywaliśmy ćwiczeń św. Ignacego, doszliśmy jednak do przekonania, że człowiek nie na to stworzony, ażeby sobie dogadzał i dla siebie żył, że musi wierzyć, kochać, służyć, pracować i żyć w nadziei, że jest stworzony dla służby Boga, kraju i społeczeństwa”


👩‍🏫Panna Birt wzniecała w dzieciach Działyńskich pragnienie nauki, do pracy i do kształcenia się na pożytecznych obrońców kraju, wykorzystując argumenty patriotyczne: „Gdyby mój kraj - mówiła do nas - był tak nieszczęśliwy jak wasz, to nie miałabym ani chwili wytchnienia, ażeby się nauczyć jemu służyć"„I- dodawała - cóż to Anglii szkodzi, czy ja dla niej pracuję lub niekiedy jest potężna i mnie nie potrzebuje, ale Polska was potrzebujewy w kraju waszym mieć będziecie znaczenie, a cóż wy zrobicie później, w jakiej pracy wytrzymacie, jeżeli teraz w niczym wytrwać nie możecie! Zaczęliście jaką robotę, trzeba ją skończyć; widzicie, że jest coś do uczynienia, zróbcie". Uprosiła moich rodziców, żeby nam dali grządki do uprawiania i we wszystkich wolnych chwilach z nami tam pracowała. Każde z nas miało także odpowiedzialność za jedną biedną rodzinę. Musieliśmy do tych rodzin chodzić, ratować, pielęgnować, a mianowicie pamiętać o nich, ale to cośmy dawali, to musieliśmy dawać ze swego, z pieniędzy zarobionych przez dobre prowadzenie i lekcje, albo z czegoś, cośmy sobie odmawiali”. A odmawiały sobie dzieci cukru i go potem sprzedawały, by pieniądze przekazać biednym.


Zostawię Wam jeszcze jeden ciekawy cytat ze Wspomnień Generałowej - cytat znad filiżanki czarnej kawy, bo takową pijał ojciec Zamoyskiej, Tytus Działyński: 


„Mawiał nam między innymi rzeczami, że rozmawiając z ludźmi, w ogóle, powinniśmy zawsze mieć na uwadze nie to, żeby drugich uczyć i nad nimi górować, ale żeby siebie uczyć, nabywając od każdego wiedzy i doświadczenia, jakich kto posiadać mógł. Zresztą sam nam tego bezwiednie dawał przykład, rozmawiając z mularzem, stolarzem, pachciarzem o tym, co do ich zajęć należało; a potem sam dochodził do tego, czemu to lub owo, w ten lub w ów sposób się robiło, według okolicy, pory roku, miejscowości, i swoje odkrycia nam opowiadał. Czasem, jakeśmy się skarżyli, że ktoś za długo u nas siedział albo że rozmowa jego nudna była, to nam mówił, że to nasza wina i że nie umiemy ludzi wyciągać na rozmowy o tym, co oni najlepiej umieją i co ich najbardziej zajmuje, bo w takim razie i rozmowa ich byłaby zajmująca” - absolutnie ujmujący fragment wspomnień Jadwigi, który można sprowadzić do starego powiedzenia, że mądry człowiek od każdego się czegoś nauczy! Tytus Działyński wciągał dzieci do konwersacji, nie mógł znieść, że dzieci słuchają i nie mają nic do powiedzenia: „Nie odpowiedzieć na pytanie i nie odpowiedzieć od razu, i jak należy - wobec mego Ojca było rzeczą niemożebną”, ćwiczył zatem Jadwigę od najmłodszych lat w sztuce konwersacji, a ta prosta nie jest, bo z jednej strony sztuką jest umieć wypowiedzieć się mądrze, a jeszcze większą sztuką wyciągnąć z rozmowy to, co nie zostało wypowiedziane. Hrabia Działyński często prosił żonę, żeby nie przeszkadzała dzieciom w wypowiedzi: „Daj się wygadać, niech powie co myśli”. Ojciec Jadwigi miał niesamowitą pamięć. Ciagle cytował łacińskich bądź francuskich klasyków, a gdy zorientował się, ze mówi o postaciach bądź wydarzeniach, z którymi dzieci nie były zapoznane, „oburzał się do najwyższego stopnia i mojej Matce dostawało się upomnienie, że nie czuwa dostatecznie nad naszą nauką”, można zatem pokusić się o wniosek, że ojciec Zamoyskiej angażował intelektualnie dzieci i bardzo zależało mu na ich edukacji, a Jadwiga wspomina, że często biegła do książek podczas takiej rozmowy, szukała odpowiedzi na zadawane przez ojca pytania i gdy tylko je znalazła, wracała do rozmowy, „by zadowolić tatusia” - tym samym współczesny argument o wewnątrzsterowalności pryska jak bańka mydlana, bo Jadwiga wiedzę czerpała dla siebie, ale motywacja, jak w większości przypadków zwykłych dzieci, leżała jak zawsze po stronie zaangażowanego rodzica i nauczyciela!


O czym rozmawiano w domu Działyńskich? „Wszystkie rozmowy przy stole miały za przedmiot jakieś kwestie narodowe, naukowospołeczne lub coś podobnego. O plotkach, nowinkach albo jakichkolwiek błahych przedmiotach nie było nigdy mowy. Każdy opowiadał, co czytał, co mu stąd przyszło na myśl, dość, że nawet rozmowa była o pracy i sposobach ulepszenia jej”, tak więc każda rozmowa niosła ze sobą wiele wartości, miała walory edukacyjne.


Jadwiga wspomina słowa Panny Birt, która często powtarzała angielskie powiedzenie, że „cokolwiek jest zrobić warto, warto jest zrobić dobrze, że każdy ma nieustannie dążyć do ulepszenia siebie i wszystkiego dokoła siebie, dla służenia społeczeństwu i krajowi” i że jakim będzie człowiek, takim będzie jego rodzina i cały kraj i trudno się z tymi słowami Panny Birt nie zgodzić, prawda? 

Zapiski z rekolekcji Jadwigi Zamoyskiej o miłosierdziu

kwietnia 20, 2023

Zapiski z rekolekcji Jadwigi Zamoyskiej o miłosierdziu

W przededniu Święta Miłosierdzia Bożego pragnę zostawić Wam fragment „Zapisków z rekolekcji” Jadwigi Zamoyskiej właśnie o Miłosierdziu Bożym. Podstawową lekturą Zamoyskiej od jej wczesnej młodości było Pismo Święte. Nazywano ją „kobietą biblijną”, tłumaczyła to tym, że zawsze bardzo lubiła Księgę Mądrości Salomona. Czytała Pismo Święte w języku łacińskim, francuskim i polskim, w jej zapiskach znajdujemy fragmenty wynotowane z Wulgaty. Przytoczony przekład w poście pochodzi z Biblii Wujka.

MISERICORDIA EIUS A PROGENIE IN PROGENIES TIMENTRIBUS

„Swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją” (Łk 1,50)



„Być miłosierną i otrzymać miłosierdzie. Jedno od drugiego nierozdzielne. Wołać miłosierdzia, bo o to jedno sprawiedliwie prosić mogę. Być miłosierną dla drugich, bo tego jednego wszyscy sprawiedliwie ode mnie domagać się mogą. Nie sądzić, ażeby nie być sądzoną. Tłumaczyć drugich, jakbym pragnęła być tłumaczoną. Czynić dla drugich, co bym pragnęła, ażeby dla mnie czyniono. Oto usposobienie, z jakim pragnę wrócić do Zakopanego. Chętnie, ale oględnie słuchać, wolno odpowiadać, we wszystko wejrzeć. Mieć serce macierzyńskie, a nie oficjalne. O tym, mój Boże, pragnę rozmyślać dzisiaj w drodze do Krakowa, bo tu, przed wyjazdem, nie mam już czasu”

19 maja 1893 r.


Być miłosierną i otrzymać miłosierdzie ❤️



 

Tytus Działyński i jego bibliofilska pasja!

kwietnia 20, 2023

Tytus Działyński i jego bibliofilska pasja!

 


Dziś mianowicie przypada 162 rocznica śmierci ojca Jadwigi Zamoyskiej, Tytusa Działyńskiego. 

Dlatego chciałabym się skupić na jednym, niezwykle istotnym aspekcie zainteresowań Tytusa Działyńskiego, którego fascynowały książki! 


Była to niekwestionowana pasja jego życia. Jako młody mężczyzna odziedziczył po dziadku Augustynie i po ojcu rodzinną bibliotekę. Miał pragnienie stworzenia zbioru przeznaczonego do użytku rodaków. Jeszcze podczas studiów nawiązał kontakty z bibliofilami - np. z samym Józefem Maksymilianem z Ossolińskim, którego idea, by zostawić po sobie bibliotekę swojemu narodowi, przyświecała również Tytusowi. 


Zaczął zatem sam gromadzić swój księgozbiór i wtedy powstała koncepcja Bibliothecare Patriae, czyli koncepcja biblioteki ojczystej: „Nabywszy zbiory rękopisów […] w domowym zaciszu sądzę drzewka i zajmuję się wydawaniem niektórych pamiątek narodowych wedle zdrowia, czasu i sił, jakie Pan Bóg udzielić raczy”.


Od początku zainteresowania twórcy kórnickiego księgozbioru były wyraźnie sprofilowane: interesowały go przede wszystkim zabytki piśmiennictwa polskiego, a jego konikiem był wiek XVI: „Wszystkie dzieła polskie z XV wieku bardzo mię interesują, czy to treści historycznejpoetycznejprzyrodniczej, czyli też teologicznej". Działyński doceniał druki obcojęzyczne, zwłaszcza, jeśli miały związek z Polską, zależało mu na dziełach wybitnych autorów. Podczas wyprawy do Paryża zakupił do swoich zbiorów rękopisy Napoleona!

O bibliofilskiej pasji Tytusa zachowały sie anegdoty: „Rzecz działa się w Galicji, kiedy rodzina przynajmniej na początku wygnania była zmuszona żyć w dosyć skromnych warunkach. Pewnego razu hrabia Działyński - poproszony wcześniej przez żonę o kupno mąki lub kaszy, aby było co na obiad ugotować, wpadł do domu z oczami roziskrzonymi i włosem rozwianym, z wyrazem szczęścia na twarzy, krzycząc w ekscytacji do swojej żony: „Celinko, Celinko - spójrz, co udało mi się kupić!” Na to, chyba zmęczona popowstańczą rzeczywistością hrabina, nie rozumiejąc początkowo przyczyn tej ekscytacji (a być może i przyzwyczajona do takich emocji), spojrzała zdziwiona na małżonka, na co Tytus mówi, wskazując na trzymaną w dłoni księgę -Toż to biały kruk"! (…) autorka wspomnień kwituje, że matka, która wtedy często obawiała się, że nie będzie co włożyć do garnka, wolałaby zapewne białą gęś niż białego kruka” 😄

Więcej o pasji bibliofilskiej ojca Jadwigi Zamoyskiej przeczytacie w książce „Hrabia schodzi z pomnika” - książkę można nabyć w Zamku w Kórniku, zachęcam Was również do odwiedzenia strony Fundacji Zakładów Kórnickich.

Do Jadwigi Zamoyskiej i jej rodziny wracam w kolejną środę 🤎 





Jadwiga Zamoyska o doskonałości

kwietnia 20, 2023

Jadwiga Zamoyska o doskonałości

 


Zafascynowała mnie ostatnio w sposób szczególny postać Jadwigi Zamoyskiej. Mimo, że jest to jedna osoba, to jej portretów malowanych współczesnym słowem, możecie znaleźć w mediach wiele - może dlatego, że próbujemy w niej odnaleźć siebie i przenieść pewne wzorce na grunt XXI wieku. 

Zapewne każdy zwróciłby szczególna uwagę na inny aspekt jej życia, chciałabym zatem, byście na Jadwigę spojrzeli moimi oczami. 

Gorąco pragnę przybliżyć Wam te postać w ramach cyklicznych środowych postów (#środyzzamoyską) o tej niezwykłej kobiecie, która wywodzi się z Wielkopolski. Ze względu na jej zasługi Sejm Rzeczypospolitej ogłosił rok 2023 „Rokiem Jadwigi Zamoyskiej” - w tym roku bowiem przypada 100 rocznica jej śmierci. 



By odpowiedzieć sobie na pytanie, kim była Jadwiga Zamoyska sięgnęłam po jej wspomnienia, wydaje przez Fundacja Zakłady Kórnickie



Jadwiga jako dziewczynka odebrała bardzo staranne wykształcenie. Uczono ją literatury, geografii, historii, a także gry na klawikordzie i rysunku. Wykazywała talent do nauki języków od najmłodszych lat - uczyła się francuskiego i angielskiego, a później hiszpańskiego, perskiego, szwedzkiego a nawet tureckiego (by pomagać mężowi w przepisywaniu i opracowywaniu korespondencji). Jako lingwistka, nie mogłabym przejść obok tych informacji obojętnie… tak samo jak niezwykle ujął mnie fragment wspomnień Jadwigi, w którym opowiada o tym, jak w teatrze drezdeńskim w Hamburgu, mogła zobaczyć sztukę „Hamleta” wystawianego w języku niemieckim. Co prawda języka niemieckiego Jadwiga nie znała, ale w języku angielskim znała Hamleta praktycznie na pamięć i słuchała przedstawienia z równą przyjemnością, jak gdyby wystawiane ono było w języku angielskim. Sztuka wywarła na niej tak silne wrażenie, że całe piękno tegoż spektaklu przeszywało ją na wskroś. 

Czymże było to piękno dla małej Jadwigi? Przepięknie o tym pisze w swoich wspomnieniach: „główny urok piękna nie leżał dla mnie w samymże pięknie, ale w świadectwie, jakie z niego wypływało dla ludzkiej wiedzy, ludzkiej zdolności, ludzkich możności. To mnie upajało radością. Cieszyłam się tym, co człowiek może. Robiło to na mnie wrażenie, jakby jakiegoś rozstąpienia się ścian ludzkiej ograniczoności Było mi to bodźcem do pracy, do nauki, do ciągłej dążności w górę”, w pięknie Jadwiga poszukiwała doskonałości, lgnęła do różnych cnót i zalet, lecz z czasem dochodziła do wniosku, że ta doskonałość jest niepełna.

„I tak, szukając po trochu, doszłam do tego, że doskonałość jest doskonałą chyba tylko w swoim źródle, a że to źródło jest w Bogu i tylko w Bogu (…) Ale ta miłość doskonałości nie była we mnie żadną abstrakcją, ja tej doskonałości chciałam w sobie, we własnym życiu, własnych czynach i słowach, a przekonałam się codziennym doświadczeniem, tysiąc razy powtórzonym, że tego panowania nad sobą, tego przezwyciężania własnych skłonności, tego zadośćuczynienia obowiązkom, nie mogę osiągnąć inaczej, jak za pomocą tego wszystkiego, co Katechizm zaleca, tj. umartwienia, pokuty, modlitwy, spowiedzi”.

Ten niesamowity fragment wspomnień Jadwigi Zamoyskiej puentowany jest pięknymi słowami: „Poza Bogiem i wolą Jego wszystko jest niczym, (…) stokroć lepiej jest umrzeć i wszystko stracić, jak Boga świadomie i dobrowolnie obrażać”

Oto definicja piękna i doskonałości według Jadwigi Zamoyskiej. Tak jak drzewo oceniamy po owocach, tak jego źródła należy szukać w wodzie, z której korzenie czerpią wszystko, czego do życia potrzeba. Zamoyska czerpała ze „źródła wody żywej” 🤎

Zafascynowała mnie totalnie tymi wspomnieniami, wrócę do jej postaci w kolejnym środowym wpisie. 


Książkę znajdziecie właśnie w Fundacji, bądź Księgarni Dębogór