maja 11, 2024
Niewiasto polska! Pozdrawiam Cię w Bogu!
DO POLEK
I
Pokój domowi temu gdzie połyska
Rodzinnych uczuć płomień niewytlony!
Kędy na straży wiernie u ogniska
Czuwa niewiasta!... O! błogosławiony
To próg, za którym, jak w arce przymierza,
Kryje się wiara i obyczaj święty,
Gdy powódź szumi – grom z niebios uderza,
Gromy i burze on przetrwa nietknięty.
Niewiasto Polska, cześć tobie i chwała,
Ty czerpiąc siłę w czystym wiary zdroju,
Wybiegniesz z arki jak gołąbka biała,
I ową rószczkę oliwną pokoju
Uszczkniesz i podasz twym braciom w rozterce,
I wzrośnie w drzewo ta latorośl krucha,
W liść ją zielony rozwinie twe serce,
A rdzeń jej skrzepi dzielność twego ducha.
Twa złota lira nie zmilkła w rozpaczy,
Lecz z niej dobywasz błogi dźwięk nadziei.
A chór aniołów, wtórząc pieśni w górze,
Zgania wiszącą nad twym domem burzę.
Ty ją zażegnasz dzielnem tchnieniem wiary
I plon się Boski rozrodzi w tym progu.
Niewiasto Polska pozdrawiam cię w Bogu!
II
Pozdrawiam ciebie o dzieweczko młoda,
Łzą i piołunem karmiona z kołyski;
Czar w twojem oku, na licu uroda,
Lecz cię nie łudzą te błahe połyski.
Bo zwiądł kwiat szczęścia w twej dłoni sierocej.
Bo wczas owiana tęsknoty pomrokiem,
Poglądasz w niebo niecierpliwem okiem,
Rychło jutrzenka zaświeci po nocy.
Módl się i ufaj! Bóg z tobą sieroto!
On ześle promyk wiosennej pogody,
A na twem czole błyśnie kwiat i złoto
I świeżą krasą twe spłyną jagody.
Lecz gdy świat błogo uśmiechnie się tobie,
Gdy z sierocego ból ustąpi łona,
O! nie zapomnij, żeś wzrosła na grobie,
Łzą i piołunem z kołyski karmiona.
Pogardź bezbarwnym a próżniaczym tłumem,
Nie sprzedaj serca za świata skarb cały,
A gdy ukochasz sercem i rozumem,
Kochaj do grobu, jak Polki kochały.
Kochaj ojczyznę, ukochaj jej dzieje,
W moc i powagę niech myśl twa dojrzeje,
Jak kwiat na pustym wyrosły odłogu.
Luba dziewico pozdrawiam cię w Bogu.
III
Pozdrawiam cię w Bogu niewiasto, co święcie Przysięgą do grobu związana,
Podążasz przeczysta w tym życiu odmęcie,
Przy boku małżonka i pana.
Ty w znoju mu z czoła ocierasz pot krwawy,
Do ofiar tyś jemu podnietą,
A jeśli cię blaskiem otoczy swej sławy
O! jakżeś ty dumna kobieto!
Ty wprawną twą ręką ujęłaś wrzeciono,
I kądziel, jak zwyczaj chce stary,
I nigdy w marzeniach twe myśli nie toną,
Bo praca odgania te czary.
Nikt ciebie nie widział w klejnotach i złocie,
Twe ściany nie zdobne w makaty,
Lecz chleba i serca nie skąpisz sierocie,
A ludek w twej włości bogaty.
Dla gościa szeroko otwarte twe progi,
Tam garną się krewni i kmiecie,
Bo słodka tam cisza i pokój tam błogi,
Choć zamieć i burza na świecie.
I co dnia po pracy, brzmi pieśń twa w pokorze,
Z modlitwą czeladki złączona,
A słucha tej pieśni, jaśniejsza nad zorze,
Marya z dzieciątkiem u tona.
I twoje dni płyną, jak woda żyzniąca,
I pokój zamieszkał w twym progu,
O! wytrwaj i działaj, dla wzoru tysiąca,
Niewiasto! Pozdrawiam cię w Bogu!
IV
O matko Polko! pozdrawiam cię w Bogu,
Tyś jako lipa wciąż wichrem miotana,
Stopą na ziemi, myślą w niebios progu,
Ramiona wiecznie wyciągasz do Pana,
I przez nie z góry zdroje święte płyną Błogosławieństwa nad smutną rodziną.
O matko! Ciebie szczęśliwą Bóg zowie,
Bo cel dni twoich wytknięty tak jasno,
Czemuż twe łzami zalane wezgłowie,
Czemu twe oczy w mgle tęsknoty gasną?
Czemu przedwcześnie na lica twe hoże,
Spada cień smutku, a trwoga wyciska
Ślad na twem czole? ach? bo jutro może
W cichą trumienkę zmieni się kołyska...
Może, co gorzej, to dziecię, co we śnie
Do ciebie drobne wyciąga rączęta,
Z pod skrzydeł twoich wybiegłszy przedwcześnie,
W światowych pokus uwikłane pęta,
Choć wzrośnie ciałem lecz ducha pogrzebie,
I umrze matko, dla Boga i ciebie!
Lecz nie trać wiary! Jak w poranku rosa
Wciąż twa modlitwa ku niebu niech płynie,
A dżdżem majowym spuszczą ją niebiosa,
Na serce dziecka w upadku godzinie,
I z nią stróż anioł, co ubiegł w pomroku,
Wróci i stanie u młodziana boku.
Złóż do pacierza niemowlęciu dłonie,
Dziecka modlitwa, to siane wczas ziarno,
Co z wiosną rolę zazieleni czarną,
A latem kłosy wyda na zagonie;
I z onych kłosów dojrzałych twe dziecie,
Bogaty wieniec zasługi uplecie.
Śpiewaj mu Matko! Ukojone pieśnią
Niech do snu klei niemowlę powieki,
A choć się lata dziecięce wnet prześnią,
Piosnka do serca przyrośnie na wieki.
Ona mu będzie czarodziejskiem źródłem,
Z którego wiecznie żywy zdrój wytryska,
Co duch ukrzepia, a w sercu wychłodłem
Rozżarza płomień świętego ogniska.
Śpiewaj mu matko! a pieśń twoja święta,
Zakwitnie w duszy jak kwiat wsiany wiosną;
I pieśń matczyną dziecię zapamięta,
Kędy mu skrzydła do lotu odrosną.
A nad kołyską dzieweczki uśpionej,
Niech brzmi inaczej twa piosnka natchniona: Śpiewaj czem były te zacne matrony,
Co bohaterskie karmiły plemiona.
Śpiewaj o matko! módl się pełna wiary,
A dzielna dziatwa wyrośnie w twym progu,
Na twoje trudy, na łzy i ofiary,
O matko Polko! Pozdrawiam cię w Bogu!
V
I ciebie jeszcze pozdrawiam w Bogu,
Zakonna siostro, żywy aniele,
Coś zagrzebała w klasztornym progu,
Ziemskie nadzieje ziemskie wesele!
Kwiat już nie błyśnie u twego czoła,
Krasą radości lica nie spłoną.
Ach! W wyższe drogi Bóg ciebie woła,
Wyższą nadzieją krzepi twe łono.
Gdzie macierzyńskiej brak dziatkom ręki,
Gdzie łza tęsknoty spływa na lica,
Gdzie brzmią chrapliwe konania jęki
I blada śmierci płonie gromnica,
Gdzie ludzkość cierpi bluźni i kona,
Gdzie klątwa kala usta łazarzy:
Tam jeszcze twoja dłoń nieskażona,
Zjadliwej rany tknąć się odważy.
Tam anielskiemi ty umiesz skrzydły,
Nad tych łazarzy zbolałą głową,
Rozwiać grobowca wyziew obrzydły,
Miłością zakląć bluźniercze słowo.
Umiesz do klątwy wzniesione dłonie,
Z kornem poddaniem zwrócić ku Bogu,
I żal rozbudzić w krzepiącem łonie,
I duch z brudnego dźwignąć barłogu.
O! Bo cudowna moc twej ofiary,
Ona łask Bożych przyciąga zdroje!
Wobec tych cierpień – tych łez bez miary,
Jakim spokojem Iśni oko twoje?
Bo myśl z modlitwą wiecznie do góry,
Podąża święta i nieskalana
A oko patrzy przez mgły i chmury,
Wciąż w promieniste oblicze Pana.
Ah! dźwigaj ludzkość w łzach i boleści,
Prowadź zbłąkanych do niebios progu
Ciebie anioła w szacie niebieskiej,
Zakonna siostro pozdrawiam w Bogu!
VI
I was pozdrawiam w Bogu siostry moje,
Skrzętne żniwiarki na ziemi ojczystej,
Co za nic ważąc mozoły i znoje,
Do wspólnych brogów składacie plon częsty.
Twarde to brzemie na wątłe ramiona,
Nie jedna padnie nim zdąży do mety,
Lecz dzielność woli zapory pokona,
A w braku ludzkiej Bóg doda podniety.
Zdążajcie śmiało raz obraną drogą,
Niech wasze słowo brzmi w rodzinnem kole,
Niech się rozlega pod strzechą ubogą,
Uczy, pociesza i koi niedolę.
Zacne mistrzynie młodzieży i ludu,
Wam się o sławę nie dobijać marną,
Małaż nagroda waszych prac i trudu,
Gdy w prostych sercach w kłos wyrasta ziarno.
Rzućcie oczyma na ten niezmierzony,
A żyzny obszar minionych stuleci,
Jakim tam plonem falują zagony,
lleż tam kwiatów na ugorach świeci.
Na skrzydłach wiatru przepływa tam jeszcze, Uroczy odgłos Czarnoleskiej pieśni,
Tam grzmią piorunem słowa Skargi wieszcze,
Na które niegdyś truchleli współcześni.
Tam mowa Reja z wrzącej pieśni snuta,
Spada jak topór, dzwoni jak dźwięk stali;
Tam płynie wdzięcznie jak flisarska szkuta,
Pieśń Klonowicza po wiślanej fali.
Tam na tej niwie żyźnionej przez wieki,
Gdzie tyle kwiatów i kłosów rozkwita
Miód do ojczystej zbierajcie pasieki,
By młode plemię karmić nim do syta.
A wy, co pieśni umiecie urokiem,
Podźwignąć serca i zażegnać chmury,
Ah! dążcie myślą i sercem i okiem,
W ślady skowronka wysoko do góry.
On szare piórka gdy otrząśnie z rosy,
Nęcony złotym jutrzenki promieniem,
Im wyżej skrzydła unosi w niebiosy,
Tem nadobniejszem odzywa się pieniem.
Tak i pieśń wasza, niech z modrych przestrzeni Płynąc, rozsiewa czar w domowym progu,
Niechaj ognisko święte rozpłomieni,
Śpiewaczki polskie - pozdrawiam was w Bogu!
Seweryna Z Ż. Pruszakowa