Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!

lutego 09, 2024

„Co Bóg złączy” czyli esej o miłości prawdziwej i nieodwołalnej!


Co Bóg złączył” to wspaniały esej o miłości, który pozwala „ludziom dobrej woli” zrozumieć, jakie wyżyny osiągnąć może prawdziwa miłość kobiety i mężczyzny. 


Szalenie spodobała mi się postać samego autora niniejszej publikacji: 


„23-letni młody człowiek, zewnętrznie niczym, poza gwałtownością, nie wyróżniający się od milionów innych, zostaje ogarnięty niezwykłą, niespotykaną, bezinteresowną miłością do wiedzy: „opanowało mnie, wspomina, rodzaj libido sciendi, gorączki poznania”. Korzystając z księgozbioru sąsiadów, pochłania wiedzę. Studiuje filozofię, języki, matematykę, teologię aż do stanu chwilowego przesycenia. Na dłuższa metę nie zawiedzie się jednak - wiedza przyniesie mu radość i równowagę ducha na całe życie. Co więcej - wróci mu wiarę. Wraz z nim nawraca się jego ojciec. Lektura św. Tomasza z Akwinu dopełnia procesu nawrócenia, „odpowiadając - jak pisze Thibon - w pełni moim wymaganiom intelektualnym harmonijnych zaślubin łaski i natury. To dzięki poznaniu otworzyłem się na Boga”. Tak właśnie zrodził się Thibon! Poeta, filozof, moralista, jedna z nietuzinkowych postaci życia umysłowego XX wieku. Ta postać jest dla mnie o tyle niesamowita, że ten człowiek nie ma żadnego dyplomu! Nie pozawala się jednak nazywać samoukiem, bo „książki są najlepszym nauczycielem”. Ten niesamowity umysł pochłaniał dzieła Platona, Seneki, Tomasza, św. Jana od Krzyża, Dantego i Nietzschego w oryginale!!! Mimo braku dyplomu, zostaje przyjęty z otwartymi ramionami do środowiska intelektualistów i czuje się w nim wybornie. W wieku czterdziestu lat, po doświadczeniach wielkiej miłości i bólu po stracie kochanych osób pisze dwie książki, w tym właśnie esej o miłości „Co Bóg złączył”. 


Czymże jest ideał miłości?


„Ofiarowywać się innej istocie, kochać ją pomimo jej nicości, z powodu jej nicości - kochać ją miłością mocniejszą i czystszą niż pragnienie szczęścia, to nie jest możliwe, o ile miłość ludzka nie złączy się i nie stopi z miłością wiekuistą”


W eseju Thibon zawarł cztery szkice, które dotyczą zależności między życiem a duchem, miłością zmysłową a miłością duchową, rozpatruje małżeństwo pod kątem złączenia się dwóch osób i dwóch egzystencji i opisuje próby i oczyszczenia miłości. W drugiej części książki znajdziecie aforyzmy dotyczące kwestii podejmowanych w książce. 



Jaki był cel napisania tego eseju? Thibon pisze: „Jedynym moim celem, przy publikowaniu tych stron, jest dopomożenie kilku duszom dobrej woli, by nie dzieliły tego, co Bóg złączył. Po to jednak najważniejsze jest zrozumienie, że nawet w porządku jak najbardziej doczesnym niemożliwa jest taka pełnia człowieczeństwa, której Bóg nie byłby duszą i centrum”


Książka pomaga powrócić do spójnej wizji świata. Nie odkryjecie tu niczego nowego, żadnego nowego systemu, żadnej nowej doktryny, może nie zrozumiecie dzięki tej lekturze absolutnie wszystkiego w pełni, ale uzmysłowicie sobie korzenie pewnych zjawisk, działanie mechanizmów i kilka fundamentalnych praw, by miłość w sobie zrodzić, obronić ją i doskonalić. To twardo realistyczna książka, bo nie ma dziś pojęcia bardziej rozmytego, przekłamanego, wręcz zmanipulowanego niż właśnie miłość! Miłości bowiem nie można mylić z zakochaniem, które może być najwyżej jej świtem. Miłość, o której mowa, jest uczuciem dojrzałym:„Najpierw kochałem w tobie twe bogactwo. Potem tak drogie było mi Twe ubóstwo. Dziś miłuję ciebie”. Książka napisana jest językiem poetyckim, niebiańsko pięknym, a jednocześnie mocno ściągającym na ziemię: „rodzi się ona [miłość] z wewnętrznej pełni i z podziemnego wysiłku. Jak rzeka rozszerza się i wzmacnia w swym biegu: wszystkie przypadki - wszystkie radości, a nade wszystko wszelkie łzy - przecinające jej bieg są dla niej dopływami…”. Tematem książki jest bowiem ukazanie nieuchronnego okresu próby prawdziwej miłości kobiety i mężczyzny, po której miłość albo umiera, albo zostaje oczyszczona i przeistacza się w „magnus amor - połączenie upojenia i bezpieczeństwa”. Nie znajdziecie tu dobrych rad autora, bo nie jest to żaden podręcznik. Thibon jest świadom trudności i wielu problemów, z którymi stykają się małżonkowie. Autor „mówi o tym, co wielu z nas nosi w sobie, co jest najistotniejsze do życia, ale co jest ogromnie trudne do jasnego pojęcia, a jeszcze trudniejsze do wyrażenia w słowach” 


Do napisania tej książki potrzebny był niewątpliwie dar miłości, mądrości i słowa, oraz najważniejszy… dar wiary i łaska poszukiwania Boga. Dla wszystkich, którzy lubią świadectwa: to świadectwo Gustawa Thibon, cenne, a nawet bezcenne dla osób wierzących! 


Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Dębogóra. Oby więcej tak wspaniałych książek na polskim rynku!


 

„Gabriel Garcia Moreno” O. Augustin Berthe CSsR

listopada 21, 2022

„Gabriel Garcia Moreno” O. Augustin Berthe CSsR



Słowa uczą, lecz przykłady pociągają 🤎🤎🤎 Trzymam w ręku niezwykle ciekawą lekturę o prezydencie Republiki Ekwadoru. Dlaczego czytam o prezydencie Ekwadoru? Bo to marzenie każdego katolika, by w jego kraju rządy spoczywały w rękach kogoś, kto w swym życiu pozwala, by królował Bóg! Ten wspaniały człowiek, nie zważając na zasady fałszywego liberalizmu, w swoim kraju wprowadził rządy prawdziwie katolickie. Podpisał konkordat przywracający Kościołowi całkowitą swobodę działania, zatwierdził konstytucję, która z jego narodu miała uczynić lud prawdziwie Chrystusowy, zupełnie wyjątkowy na tle innych narodów, żyjących bez Boga. Jako jedyny miał odwagę zaprotestować przeciw zbrojnej inwazji na Państwo Kościelne, podczas gdy „królowie tej ziemi” przyzwalali na włoskie aneksje, stając się wspólnikami tych działań. Poświęcił Republikę Ekwadoru Przenajświętszemu Sercu Jezusa i wydał rozporządzenie, by we wszystkich katedrach na koszt państwa umieścić kamień upamiętniający to wydarzenie. Znalazł sposób, aby w ciągu dziesięciu lat w tym ubogim i zrujnowanym kraju dokonać cudów - na poziomie materialnym i intelektualnym - które nie zrodziłyby się nawet w najśmielszej wyobraźni. 


Oczywiście, „wykluczeni z rządu demokraci darzyli go szczerą nienawiścią, ale jego żelazna ręka miażdżyła ich za każdym razem, gdy pokazywali szpony, by ponownie pochwycić swą ofiarę”. Gdy został po raz trzeci wybrany na prezydenta, w lożach masońskich zapadł na niego wyrok śmierci. Dowiedział się o tym i napisał do Papieża te przejmujące słowa: „Obym okazał się godzien przelać moją krew za sprawę Kościoła i mojego narodu!"


Bóg uznał tego człowieka godnym męczeństwa. I tak 6 sierpnia 1875 roku śmiertelnie ugodził go sztylet Rewolucji. Jego ostatnie słowa były okrzykiem męczennika: Dios no muere! -,,Bóg nie umiera!"


Czytam tę książkę z niezwykłym wzruszeniem. Rozpoczyna się od wczesnych lat życia Gabriela. Zawsze, gdy czytam o takich wielkich postaciach, interesuje mnie, kim byli ich rodzice, a szczególnie … matka. 


Wraz z rewolucjami skończyło się dostatnie życie małego Gabriela. Doña Mercedes, jego matka, rozumiała, jakie obowiązki nakładają na nią zaistniałe okoliczności. 


 „Wzięła na siebie uformowanie serca i ducha tego dziecka, licząc na Bożą pomoc w sprawach związanych z jego przyszłością. Matka otaczała go wielką czułością. Chłopiec pod jej kierunkiem nabrał dobrych przyzwyczajeń, takich jak: praktykowanie pobożności, zamiłowanie do obowiązku i do systematyczności, nieuskarżanie się na trudności, które przynosi los. Ponadto Doña Mercedes stała się dla niego bardzo zaangażowaną nauczycielką, a chłopiec tak pilnie korzystał z udzielanych przez nią lekcji, że w wieku siedmiu lat umiał bardzo dobrze czytać i pisać. Jego inteligencja rozwinęła się bardzo wcześnie, ale kosztem rozwoju fizycznego: stał się słaby i chorowity, a jego matka- jeszcze bardziej troskliwa. Mały Gabriel, którego serce rozkwitało w obecności tej szlachetnej kobiety, rozumiał w pełni jej poświęcenie. Ogromnie kochał matkę i nigdy nie zapomniał, z jak wielkim oddaniem zajmowała się nim w tym okresie życia. Kiedy później wspominał Guayaquil - to miasto, w którym rewolucje były na porządku dziennym - mawiał z poczuciem humoru:,,Pamiętam tylko dwie dobre rzeczy: moją matkę i... banany!"


Młody Gabriel wcześnie traci ojca, nie może iść do szkoły, za która trzeba płacić. Ze łzami w oczach patrzy na rówieśników, którzy się kształcą w placówkach. Jego matka jest tym niezwykle nieszczęśliwa, Bóg licząc jej łzy, przychodzi z pomocą w nieoczekiwany sposób…. Dobry Bóg… gdy pokłada się w Nim nadzieje, zawsze daje więcej, niż to, o co człowiek chciałby po ludzku prosić… Czasem zabiera człowiekowi szansę, by uwolnić jego umysł od ziemskich przyzwyczajeń i schematów, w ogniu cierpienia wykuwa jednak dusze o takim kształcie, że zachwyca nim pokolenia. Och jaka to jest niezwykła historia!!!! Mówi o samowychowaniu młodego człowieka, walce z lękami, kształtowaniu dobrych nawyków etc. W książce o losach Gabriela Garcii Moreno znajdziecie wiele ciekawych cytatów:


„Nie cierpię tego zimnego barbarzyństwa popełnianego przez ludzi, którzy potrafią zachować neutralność między ofiarą a katem”


„Sądzili, że wiekuista Opatrzność zawsze będzie im pozwalać, czcić rozbój jak religię, a prostytucji wystawiać ołtarze”


„Niegodziwcy budują swą potęgę na niezgodzie panującej między ludźmi uczciwymi. Jedność i zgoda staną się w przyszłości solidną gwarancją porządku i zwiastunem pomyślności ojczyzny”


Ta książka rozpala umysł! Pobudza wyobraźnię, uczy wnioskowania i przenoszenia pewnych schematów na własne podwórko. Kolejna wspaniała książka wydana przez Instytut Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum 🤎


Link do książki: https://andegavenum.pl/ksiazki/






 "Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena [recenzja]

lipca 01, 2022

"Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena [recenzja]



 "Komunizm i sumienie Zachodu" abp Fultona Sheena, wydana przez Wydawnictwo Esprit, to książka, którą się czyta jednym tchem. Mimo, że napisana tuż po II wojnie światowej, opisuje świat dewastowany przez wybitnie szkodliwą ideologię. Dziś dla nas to wyjątkowo ważna książka, bo arcybiskup widział, co się dzieje ze światem zainfekowanym zarazą duchową. Komunizm wciąż stanowi zagrożenie i nie chodzi o morderstwa, czy biedę, ale o nasze sumienia. Jak skutecznie walczyć z komunizmem i nie gardzić komunistami? Dzięki Bogu za arcybiskupa Fultona Sheena, który uczy nas tego, jak w siepaczu zobaczyć jeszcze człowieka. Abp Sheen obiecał Piusowi XI, że będzie studiował ideologię komunizmu, by obnażać i piętnować błędy ideologii. Dostrzegał, że pożywką komunizmu są grzechy i zaniedbania oraz naiwność świata zachodniego. Dlatego książka ta jest dla nas prorocza i aktualna zarazem.

Młode pokolenie Polaków kojarzy komunizm z zakupami na kartki i komunistycznymi zebraniami partyjnymi, zakrapianymi wódką oraz totalnym uzależnieniem od Moskwy. Wiele osób kojarzy wręcz komunizm z Rosją. Tymczasem komunistyczna filozofia powstała w XIX w. na zachodzie Europy i obejmowała niemiecką filozofię, francuską socjologię i angielską ekonomię. Stała się zatem ideologicznym bigosem, mieszaniną tanich, deistycznych, oświeceniowych i ateistycznych poglądów XVIII i XIX wieku. Ideologia ta zrodziła się w umyśle Niemca, Karola Marksa, który ze strony matki i ojca był potomkiem długiej linii rabinów. Gdy miał 6 lat, jego rodzina przeszła na chrześcijaństwo - nie ze względów religijnych, ale z powodów politycznych i ekonomicznych. Komunizm jest zatem wytworem zachodniego świata i wydanym na niego wyrokiem. Jest jego wytworem, bo powstał w wyniku niedopełnienia chrześcijańskich obowiązków przez Zachód, którzy porzucił Boga na rzecz materializmu. 

Pomiędzy zachodnim materializmem a komunizmem istnieje nić porozumienia. Myślenie o tym, że Zachód uwalnia Wschód od komunizmu kojarzy się z próbą wypędzania szatana za pomocą belzebuba. 

Świat zachodni i świat opanowany przez komunistyczną ideologię zmierza ku katastrofie. Arcybiskup prorokuje, że  wydarzy się coś podobnego do upadku Rzymu: "Podobnie jak pod skorupką jajka istnieje życie, które nie może się ukazać, dopóki skorupka nie pęknie, tak też życiowa siła nowego i lepszego świata nie może zacząć działać, dopóki nie pęknie skorupa w Rosji i na Zachodzie. Wtedy nastanie pokój, ponieważ Rosja przyjmie dar wiary, a naród amerykański, dzięki swojemu zasadniczemu idealizmowi, zrozumie, dlaczego jego godłem jest orzeł wzlatujący w górę, ku Bogu".

Abp Fulton Sheen przedstawia nam, w jaki sposób narodził się komunizm, jak rozwinęła się jego filozofia, wymienia podstawowe wady komunizmu i uczy jak na tę ideologię reagować. Arcybiskup pisze, że nie możemy nienawidzić komunistów, bo komunizm rozwija się w atmosferze niezgody, tak jak choroba rozwija się w brudzie. Komunistom  należy okazywać miłość i miłosierdzie, natomiast potępiać mamy wyłącznie grzech - bo to jest wyraz miłości wobec grzesznika. 

Zatem zwalczamy złą ideologię poprzez:

- wybieranie kandydatów według wartości moralnych (polityka)

- wprowadzenia na szeroką skalę procesu rozdrabniania własności (ekonomia)

- wyznaczenie kapelanów dla poszczególnych gałęzi gospodarki (moralność)

- edukowanie naiwnych (duchowość)

Książka ta niesie ze sobą ważne przesłanie dla naszego pokolenia. To jedna z tych książek, które należy po prostu przeczytać, by wiedzieć, jak współczesne ideologie "postępu" zagrażają fundamentom naszego świata. Autor wzywa człowieka do powrotu do Boga, do ocalenia świata przed zalewem niszczącej ideologii i brutalnej bezwzględności. Lektura "must read" w przede dniu upadku cywilizacji zachodniej...


Peter Kwasniewski: „Szlachetne piękno - transcendentna świętość Liturgii” [recenzja]

stycznia 10, 2022

Peter Kwasniewski: „Szlachetne piękno - transcendentna świętość Liturgii” [recenzja]

 

Często Mszę Świętą w dawnym rycie rzymskim określa się mianem „starej Mszy Świętej”. Nie jest ona jednak wcale stara, tylko odwiecznie taka sama, nieprzemijająca, zawsze aktualna, bo to Msza Wszech Czasów. Mówi o tym niezwykle ciekawa książka amerykańskiego profesora Patera Kwasniewskiego: „Szlachetne Piękno. Transcendentna świętość liturgii”, wydana nakładem Wydawnictwa Dębogóra. Główny przekaz wypływający z tej lektury jest taki, że to od liturgii zależy przyszłość Kościoła oraz wiary chrześcijańskiej. Treść książki dotyczy głównie liturgii, choć nie tylko! Przy okazji porusza kwestie współczesnej kultury i cywilizacji.




Dlaczego zatem Msza Święta Wszech Czasów jest wyjątkowa? Jak dowodzą relacje i czego sama jestem znakomitym przykładem, ludzie odnajdują coś szczególnego w tradycyjnej Mszy łacińskiej, coś, czego nie doświadczyli nigdzie indziej. „Stara” Msza Św. jest TEOCENTRYCZNA, skoncentrowana na Bogu, jest „pionowa”, przywodzi na myśl transcendencje. Jest CHRYSTOCENTRYCZNA, wysuwa na pierwszy plan kapłaństwo Chrystusa i Jego najwyższą ofiarę na Kalwarii, akcentuje działanie kapłana „in persona Christi”. Msza Święta w dawnym rycie rzymskim jest również hagiocentryczna, podkreśla świętość rytuału, pobożności, czci, które powinno charakteryzować nasze podejście do Boga oraz sposoby zwracania się do ogromnej i fascynującej tajemnicy, jaką jest Bóg - „z cichym podziwem i świętym strachem”. Niezwykle spodobały mi się słowa, które jednym zdaniem opisują Mszę Świętą Wszech Czasów: Msza „podąża za wielką sakramentalną zasadą - bycia tym na co wygląda, i wyglądania na to, czym jest”. 

(…) jeśli Najświętszą Ofiara Mszy Świętej jest tajemnicą wiary - rzeczywistości tak niesamowitej i boskiej, że nie jesteśmy jej w stanie pojąć naszymi ograniczonymi umysłami, możemy się tylko poddać i dać się jej ponieść - powinna trafić do nas w takiej właśnie formie”. 




Dziś nowoczesny świat potrzebuje Mszy Wszech Czasów. Książka ta powstała jeszcze przed lipcowym motu proprio papieża  Franciszka „Traditionis Custodes”, który wprowadza sporo ograniczeń prawnych wobec mszy trydenckiej. Tymczasem upowszechnienie starszej formy liturgii odsłania powierzchowne mankamenty liturgii zreformowanej. Wystarczy chwycić za Mszał Rzymski z 1962 roku i przeczytać fragmenty Mszy Św. w dawnym rycie rzymskim w języku polskim, żeby dojść do wniosku, że nowa Msza Święta, jest bardzo uboga wobec starej liturgii. „Starsza” liturgia natomiast jest modlitwą Kościoła i przywołując  słowa Benedykta XVI nie może podlegać administracyjnym unieważnieniom i że to, co było święte dla poprzednich pokoleń, jest święte także i dla nas, że będzie święte dla tych, którzy przyjdą po nas, aż do końca czasów, dlatego że Bóg jest odwiecznie taki sam. 



Autor zajmuje stanowisko wobec tradycjonalistycznej obrony klasycznego rytu rzymskiego, mówiąc, że „jest to przywiązanie do przednowoczesnego rozumienia człowieka, świata i chrześcijaństwa, które nie jest skażone współczesnymi błędami, a zatem jest w stanie uratować współczesnych mężczyzn i kobiety z otchłani, w którą rzucili się od czasu protestanckiego buntu do rewolucji francuskiej, do rewolucji seksualnej, a teraz do rewolucji gender. Wierzymy, że to, czego współcześni ludzie potrzebują najbardziej, to ktoś, kto ma oparcie poza nowoczesnością, przekazując mądrość, która powstała przed buntem zmierzającym do celów nie tego świata – politycznej epoki wielkiej przemocy i nieudanej oryginalności. Rewolucja liturgiczna była kościelnym odpowiednikiem owych społecznych buntów, ponieważ ludzie zrzucili z siebie rubryki powściągliwości, formalności wypowiedzi i zaangażowania w przyjęty sposób życia, a nie w utopijny (a więc artystyczny) konstrukt. Jedyną drogą naprzód jest wyjście z naszego ślepego zaułka, odwrócenie naszych kroków i powrót na bardziej wymagającą wąską drogę, która przez zachwycający Boży paradoks prowadzi nas do wielkiego miejsca, szerokiego obszaru, tradycji”.



Peter Kwaśniewski wymienia trzy warunki, które, zgodnie z Summorum Pontificum, wydanym przez Benedykta XVI, powinni respektować katolicy:

  1. Katolicy muszą uznać, że „usus recentior” lub „zwykła forma” jest ważna i legalna.
  2. Muszą uznać, że „usus antiquior” lub „forma nadzwyczajna” jest ważna i legalna.
  3. Należy uznać, że katolicy powinni mieć swobodę oddawania czci Panu, uczestnicząc w jednej lub drugiej formie. Żadna z tych form nie musi być obecna w każdej parafii lub kaplicy, ale z wyjątkiem szczególnych przypadków, obie powinny być łatwo dostępne dla wiernych, którzy pragną uczestniczyć w jednym lub drugim. 


Liturgia Mszy św., Najświętsza Ofiara wyraża prawdy podstawowe: mówi o stworzeniu człowieka z Miłości przez Boga, boską Miłość utraciliśmy i tracimy z powodu grzechu, grzech został odkupiony i unicestwiony przez Ofiarę Krzyża, a naszym celem jest oddawanie chwały naszemu Stwórcy.


Św. Paweł: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, a co Bogu przyjemne i doskonale”. Ogromna zmiana liturgii w celu uczynienia jej pozornie bardziej odpowiednią dla współczesnego człowieka była w rzeczywistości formą poddania się i upodobnienia do świata, a nie stanięcia jeszcze mocniej przeciwko niemu z nadprzyrodzoną alternatywą, trzymania się znanego: „co jest dobre, co Bogu przyjemne i doskonałe” (Rz 12,2)


W książce można znaleźć wiele ciekawych cytatów. Początkowy entuzjasta Soboru Watykańskiego II, Robert Speaight, zabiera głos na temat posoborowych zmian w liturgii i daje nam tym samym pewien rys zamiarów i zmian, które tym rysom nie odpowiadają: „Chodziło nam o sakralizację świata, a nie o sekularyzację Kościoła. Być może chcieliśmy uprościć ołtarz, o ile w ogóle martwiliśmy się o takie rzeczy; nie chcieliśmy zmieniać go na stół kuchenny. Łacina Mszy Świętej była nie tylko znajoma, ale i święta, nie chcieliśmy wymieniać jej na potoczny język, który potwierdził nasze najgorsze obawy. Nie chcieliśmy, aby kapłani ubierali się jak parafianie (…), byliśmy antymodernistyczni, a nawet poza estetyką antynowocześni: radykalni tylko w tym sensie, ze chcieliśmy sięgnąć do korzeni, a nie dlatego, że chcieliśmy je wyciągnąć. Bardziej zależało nam na zachowaniu wartości starożytnej cywilizacji niż na zabraniu się do budowy nowego.”


Książka Petera Kwaśniewskiego to świetna lektura zarówno dla miłośników starej liturgii jaki i osób, które chciałby się czegoś o niej dowiedzieć. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Dębogóra za egzemplarz do recenzji, którą zakończę pięknym cytatem z książki, słowami G. K. Chestertona, idealnie brzmiącymi w temacie zmian liturgicznych jak i obecnego synodu: „Nie chcemy, jak mówią gazety, Kościoła, który będzie poruszał się ze światem. Chcemy Kościoła, który będzie poruszał świat” 🕊🕊🕊